7 ZŁOTYCH REGUŁ MOJEGO ODŻYWIANIA

MOJEGO odżywiania. Nie mylcie ze zdrowym odżywianiem, bo niestety nie zawsze tak jest. Chociaż staram się i nawet daję radę. No okej, z wyjątkami, ale co tam!
Nigdy nie zastanawiałam się nad tym co jem, kiedy jem i jak dużo – ważne, że mi smakowało. O matko, serio? W pewnym momencie stwierdziłam, że trzeba coś z tym zrobić i zaczęłam zmieniać swoje nawyki żywieniowe. Niektóre zajęły mi bardzo dużo czasu, a inne wprowadziłam z dnia na dzień. Tak po prostu. Jest tego dość sporo. Zarówno przyzwyczajeń, które JUŻ mam, jak i dalszych celów, nad którymi pracuję. Albo zamierzam zacząć pracować :D

Chciałam Wam przedstawić listę moich 7 nawyków, które JUŻ stały się dla mnie czymś normalnym. Może uda mi się zarazić Was i przejmiecie pałeczkę?

1. ZAWSZE jem śniadanie. Już nie pamiętam, kiedy ostatnio wyszłam z domu i pominęłam ten posiłek. Jest tylko jeden wyjątek, badania. Zazwyczaj przygotowuje owsiankę, jogurt z owocami lub omlet. Ponoć początek jest najważniejszy? (chyba nie tylko przy posiłkach…)

2. Po przebudzeniu, przed śniadaniem, piję dwie szklanki wody mineralnej (w tym jedna z cytryną). Sok z cytryny świetnie oczyszcza organizm z toksyn. Dodatkowo, co jest mega ważne – tak mi się przynajmniej wydaję, ciepła woda z cytryną łagodzi uczucie głodu a zimna przyspiesza metabolizm.

3. Przede wszystkim warzywa. Owoce też, ale jeśli zależy Wam na zgubieniu paru centymetrów uważajcie na nie. Oprócz niezbędnych witamin zawierają sporą ilość cukru. Za to warzywa możecie jeść bezkarnie i w każdej ilości.

4. Każdego dnia pije kubek, dwa, ewentualnie siedem.. mięty. Nie no, dwa na spokojnie wystarczą ;) Świetnie wpływa na trawienie. Nie wyobrażam sobie wieczornej posiadówy na kanapie bez mięty.

5. W ciągu dnia staram się wypijać ok. 1,5l wody mineralnej + zieloną herbatę. Właściwie, piję ją w podobnych ilościach, co miętę. Podobno, ma tylko zdrowotne właściwości?

6. Nie objadam się na noc – nie oznacza to, że nie jem po 18!
No dobra, zdarza mi się. Zazwyczaj podczas imprezy, ale nie często. Wtedy, następnego dnia, trochę stopuję i jest okej.

7. Chyba najważniejsze. Ruch, ruch i jeszcze raz ruch! Nie ważne czy to wizyty na siłowni, aerobik, basen. Czy po prostu codzienne czynności, chodzenie po schodach, spacer. Nie ważne. Najważniejsze, że się ruszacie i nie spędzacie całych dni, oglądając Trudne sprawy albo Pielęgniarki.

Ten wpis to wstęp do kolejnych z serii zdrowie. Trochę o jedzeniu, zasadach i sporcie. Podobnie, jak z tym bieganiem. Mobilizuję siebie i Was przy okazji – mam taką nadzieję.

Nie będzie tak, że tylko ja się „chwalę” swoimi nawykami. Dajcie znać, jakie reguły wprowadziliście albo chcecie wprowadzić do swojej codzienności.
A, jeszcze jedno! Może macie jakieś specjalne życzenia na takie „zdrowotne” wpisy?