Jakiś czas temu dostałam na Instagramie pytanie, które brzmiało dokładnie tak: zastanawiam się nad pójściem na dietetykę, ale tak się zastanawiam, czy to jest w ogóle opłacalne ? Da się zarobić ?
Nie odpowiedziałam, ale nie chciałam się denerwować i wdawać w kłótnie z tą dziewczyną. Jednak, pomyślałam, że to świetny temat na bloga. Kiedyś pisałam o tym, czy warto pójść na dietetykę to teraz spójrzmy na to z innej strony.
Ja, jako dietetyk, jestem tym po prostu przerażona. Tak się zastanawiam, czy można być specjalistą w danej dziedzinie patrząc tylko przez pryzmat grubości portfela ? Nie wydaje mi się… Albo się lubi to, co robi (a uwierzcie mi, że to widać), albo się to robi, bo można zarobić gruby hajs i odlicza minuty do wyjścia z pracy. Powiem Wam szczerze, że nie wyobrażam sobie pracy dietetyka, gdybym tego tak po prostu nie lubiła. To ciągła nauka, praca nad sobą, opieka nad innymi osobami i odpowiedzialność. Pracując w domu, z tej pracy tak na prawdę się nie wychodzi. To można kochać, ale też nienawidzić.
Powiem Wam tylko na własnym przykładzie, bo nie mogę odpowiadać za inne osoby… Kocham to, co robię i chcę się cały czas uczyć, czytać nowe książki i jeździć na szkolenia. Chcę to słowo klucz ! Przygotowując posty dietetyczne na bloga, przeglądam książki i szukam ciekawych badań. I przede wszystkim, wspieram innych DOBRYCH dietetyków i trenerów. Nigdy nie usłyszycie ode mnie złego słowa z zazdrości czy zawiści. A to niestety też się spotyka, „bo on zarabia lepiej”. Nie tędy droga…
Nie wiem czy Wy też tak macie, ale jak rozmawiam z kimś o jego pracy to od razu widzę czy robi to z pasji, czy robi to bo musi. I tu wcale nie chodzi o dochodowe zawody… Można uwielbiać pracę prawnika, policjanta, kelnerki albo właśnie dietetyka. To wszystko widać na pierwszy rzut oka… Wracając do dietetyki, bo tylko w tym siedzę, idźcie na te studia z pasji. To jest trochę tak, jak z medycyną – jeśli nie będziecie tego lubili to nie poradzicie sobie na studiach, a później w pracy. Nie wyobrażam sobie, że miałabym się uczyć tego wszystkiego, jeśli choć trochę by mnie to nie interesowało. Dopiero później zajmijcie się swoją pracą i portfelem. Nigdy odwrotnie ! Jeśli pójdziecie w kierunku swojej pasji i przerodzicie to w swój zawód i codzienną pracę to po pierwsze – dochody zejdą na drugi plan, a po drugie – im bardziej się coś lubi, tym więcej czasu się temu poświęca, a za tym idą też zarobki.
Bardzo ciekawy post:) sama studiuje dietetykę i często spotykam osoby bez pasji, które chcą to robić dla hajsu, myśle jednak ze prędzej czy później z tego zrezygnują lub po prostu nie będą w stanie się utrzymać, bo nie będą wkładać w to serca 🙂
Ja jak narazie nie skupiam się na zarobkach a na poszerzaniu swojej wiedzy, aby móc jak najlepiej wykonywać swój zawód w przyszłości 🙂
Uwielbiam Twojego bloga i często jak tu coś czytam to czuje byś „wyjęła mi to z ust” 🙂
Pozdrawiam <3
Roksana, a co myślisz o kursach dietetyki? Czy takie osoby mogą doradzać innym w zakresie żywienia, a potem w razie poważniejszych chorób, problemów odsyłać do dietetyka? Słyszałam też od osób studiujących dietetykę, ze więcej nauczyły się na kursach, szkoleniach i poprzez własną pracę w domu, czytanie książek, artykułów itp. dlatego zastanawiam się, czy studia dietetyczne są konieczne. Gdzie dokładnie studiujesz?
Według mnie, jeśli chce się mieć zawód i być tym dietetykiem to studia są konieczne. Właśnie dlatego, że nie trzeba kończyć studiów to każdy można określać się dietetykiem, a później wychodzą takie jaja, jak diety 1000 kcal, problemy zdrowotne i efekty jojo. Przy aktualnej modzie na bycie fit, trenerzy układają plany dietetyczne i uznają się za dietetyków. Tak nie powinno być…
Sama też zdecydowanie więcej uczę się sama – czytając książki, badania, chodząc na szkolenia. Na studiach jest wszystko i nic – taka prawda. Ale te wszystkie szkolenia i kursy powinny być dodatkiem, a nie podstawą. Dietetyka jest po części związana z medycyną. Tylko, że lekarz musi ukończyć studia, żeby tym lekarzem być, a dietetyk już nie…
jakie książki czytasz?
Właściwie wszystkie z tematów, które mnie interesują. W każdej książce znajdzie sie coś ciekawego, wartego uwagi.