Wielokrotnie słyszałam „nie zwracam uwagi na to, jak wyglądam. Idę na siłownię, ćwiczyć a nie pokazywać nowe łupy”. Zgadzam się z tym, ale tylko trochę. A właściwie, zgadzałam się z tym do niedawna. Do puki nie uświadomiłam sobie, że sport często odbiera nam kobiecość. Dążymy cały czas do lepszych wyników, pobijania własnych rekordów i polepszenia sylwetki. Przygotowujemy się do zawodów i biegów masowych. Nasze życie, tak na prawdę, kręci się wokół gotowania kolejnych posiłków, ćwiczeń i czytania (w międzyczasie) czasopism o fitnessie.
W tym całym szale, nie zapominajmy, że jesteśmy kobietami. I to, że ćwiczymy, chodzimy na basen czy siłownię nie wyklucza fajnego wyglądu. Załóż kolorowe ubrania, kup sobie nową bluzkę i legginsy. To prosty rachunek… Fajnie wyglądasz, fajnie się czujesz, dajesz z siebie więcej. I nie chodzi o to, żeby spodobać się tam komuś (chociaż to może być fajny skutek uboczny) albo pochwalić koleżance nowymi ubrania. Zupełnie nie! To ty będziesz czuła się pewniej, wiem co mówię. Tym bardziej, że nie wyobrażam sobie treningu w makijażu. Po pierwsze jest to mocno nie komfortowe, kiedy podczas ćwiczeń spływa wszystko z twarzy. Po drugie jest to mocno szkodliwe dla wyglądu naszej cery. Skoro się nie maluję i nie zwracam uwagi na fryzurę to chociaż ubraniami mogę nadrobić.
Często obserwuję dziewczyny, które przychodzą na zajęcia w rozciągniętej koszulce i za dużych o dwa rozmiary spodniach. Przeraża ich fakt, że ktoś mógłby prześledzić ich, nie do końca idealną sylwetkę, w obcisłym stroju sportowym. Głupie kompleksy? I to tylko dlatego, że mają kilka centymetrów za dużo tu i ówdzie. Nie wydaje Wam się, że przez to tylko jeszcze bardziej się dołują? Przecież one też mogą wyglądać seksownie, właśnie dzięki ubraniom! Piszę „one”, a ciekawa jestem ile z Was też ma takie podejście do sprawy…
To zupełnie bez sensu. I powiem Wam, że zrozumiałam to całkiem niedawno. Zawsze, jadąc na siłownię czy fitness, zakładałam pierwszą lepsza bluzkę, stanik sportowy i jakieś legginsy. Chyba nie byłoby sytuacji żeby coś do siebie, w jakikolwiek sposób pasowało. Przez długi czas ćwiczyłam też w domu, więc tym bardziej „strojenie się” nie miało sensu. W końcu kupiłam nowe ubrania, dwa pełne komplety, wszystko pięknie dopasowane, w moich ulubionych kolorach. Jedyne na co miałam ochotę to pojechać na trening. Serio! To na prawdę mocno motywuje i to, że jestem zalana potem nagle przestaje mieć znaczenie. Łączę przyjemne z pożytecznym – świetny wygląd i pracę nad własnym ciałem.
Jestem ciekawa waszej opinii w tym temacie. Uważacie, że lepiej zadbać o swój wygląd i ubranie czy podczas treningu nie ma to znaczenia?
PS. Przygotuję też kilka gotowych zestawów. Zobaczycie, jak fajnie można skomponować strój sportowy.
Ja zawsze lepiej się czuje gdy założę ulubione ubrania 🙂
Tak samo jest z ćwiczeniami, będzie szło mi lepiej gdy będę się czuła dobrze sama ze sobą!
Lubię chodzić na zumbę a teraz dołożyłam deep work i ubieram się tak by było mi wygodnie,ale i by dobrze wyglądać . Ostatnio byłam na pokazie zumby i laska hmm rozmiar 42 na pewno przy wzroście mniej niż 165 ubrała się w opięte legginsy i mocno obcisłą bluzeczkę z głębokim dekoltem . Mój mąz mówił,że miała ciężkie zadanie bo trzeba się było skupić na odpowiednich ruchach i jeszcze w między czasie poprawiała ciągle bluzkę bo połowę sporego brzucha było na wierzchu a piersi co chwila wyskakiwały i dlatego powinno się wybrać coś wygodnego ehh
Cześć, od jakiegoś czasu obserwuję ten blog i jestem pełen podziwu. Najlepszy z najlepszych blogów o urodzie Zapraszam do mnie zainteresowanych tematyką kulturystyki
Polecam znajomym ten artykuł. Artykuł dał wiele do przemyśleń. Dla zdrowia i urody! ps zapraszam do mnie Pozdrowienia
Pingback: PRZEGLĄD SPORTOWY – TOPY | Majlaa.pl