Jeśli od początku obserwujecie mojego bloga wiecie, że jestem strasznym słodyczoholikiem. Nie ważne co, ważne żeby było słodkie. To też zawsze było moim największym problemem w kwestii diety. Któryś raz z rzędu obiecywałam sobie, że od poniedziałku już nie tknę słodkiego ! Wytrzymywałam 4 dni, a później mama kupowała ulubione ciastka, lody albo piekła ciasto. No niestety, silna wola w tym momencie odchodziła w niepamięć.
Dlaczego o tym piszę ? Bo wiem, że znaczna część z Was ma z tym problem i to właśnie słodycze są Waszą największą słabością. Gdybym nie lubiła tego smaku, nie pisałabym Wam o tym, ale doskonale wiem, jak to jest walczyć z ogromną pokusą. W szafce leżą Twoje ulubione ciasteczka, a Ty „nie możesz”. A kończy się jak zawsze… Tak, doskonale to znam 🙂
budyń jaglany z dodatkami
naleśniki z kremem czekoladowym i owocami
Trochę to trwało, ale teraz, z ręką na sercu mogę powiedzieć, że nie ciągnie mnie do słodkiego. W szafce leży chałwa, na stole przy którym siedzę opakowanie czekoladek, w zamrażalniku lody… A ja czekam na odpowiednią godzinę i idę zrobić sobie posiłek. Kiedyś nie do pomyślenia, teraz to standard. Pewnie czekacie na złotą metodę ? U mnie sprawdziła się reguła trzech tygodni. Nie powiem, bo był to dla mnie mega ciężki okres. Cały czas coś za mną chodziło, po obiedzie miałam ochotę na czekoladę, już nie wspominając o „tych” dniach – tragedia ! Tak przemęczyłam się 2, 3 tygodnie i od tej pory nic mnie nie rusza. Może wydawać Wam się to głupotą, ale na prawdę u mnie się sprawdziło.
To nie jest tak, że kompletnie nie mam ochoty na słodki smak, bo mam. Ale jako że, sama układam sobie dietę to mam dużą swobodę wyboru potraw, które jem. Praktycznie codziennie mam przynajmniej jeden słodki posiłek. Owsianka, jaglanka, owoce po treningu, omlety… Mam kilka produktów, którymi ratuję się w takiej sytuacji, jeśli macie ochotę to chętnie o nich napiszę. Ale to tylko chwilowe zawahanie, a po zjedzeniu takiego posiłku wszystko przechodzi. Dawniej, gdybym nie zjadła paczki ciastek albo trzech lodów, nie byłabym usatysfakcjonowana.
Do czego zmierzam… Wszystko siedzi w naszej głowie. Duże znaczenie ma silna wola, to oczywiście, ale wytrzymaj te 3 tygodnie, a później napisz mi czy pomogło. Mózg dokładnie tyle potrzebuje na przystosowanie sobie swojego nawyku, więc daję rękę sobie uciąć, że zadziała. Ale z ręką na sercu, bez oszustw ! Słodycze (te sklepowe) to spory problem na diecie, nie ma się co oszukiwać. Niektórym wydaje się, że jeden batonik czy kilka ciastek to nic, ale z tego tworzy się nadwyżka kaloryczna, której nawet nie zdążycie zauważyć. Często po prostu zapominacie o tym, że je zjedliście, a po miesiącu wielkie zdziwienie, dlaczego waga nie spadła. Właśnie dlatego. Daj sobie trzy tygodnie, TYLKO trzy tygodnie i przekonamy się razem, czy pomogło.
Reguła trzech tygodni, która jest bezpośrednio związana z naszą silną wolą to jedno. Ale mam też kilka swoich trików, o których dowiecie się w swoim czasie… Czytaj dalej !
migdałowe ciasto z białej fasoli
Chciałabym Wam w tym pomóc… Dlatego, postanowiłam zorganizować miesięczne wyzwanie, w trakcie którego zawalczymy z ochotą na słodycze. W trakcie tych 30 dniu sprzedam Wam kilka sposobów na to, co ja robiłam, aby pozbyć się tej ochoty. Napiszę sporo merytorycznych postów na temat cukru i słodyczy oraz przygotuję kilka przepisów, które są idealnymi zamiennikami słodkości ze sklepu. Startujemy 1-go września, a wszystko będzie się toczyło na moim Facebooku (klik). Wchodzisz w to ? To nie tylko wyzwanie dla tych, którzy kochają cukier… Jeśli nie masz z nim problemu tak, jak ja teraz to dodaj otuchy innym uczestniczkom wyzwania ! Niech zobaczą, że jest to możliwe ! 🙂
* Pod każdym zdjęciem podlinkowałam przejście do przepisu