Obiecałam Wam posty na temat hormonów i różnych zaburzeń hormonalnych. To coraz większy problem i coraz więcej osób ma jakieś zaburzenia. Najczęściej spotykam się z zaburzeniami tarczycy, PSOS i insulinooporonością. A czasem nawet kilkoma na raz… Mam nadzieję, że te posty choć trochę Wam pomogą. Zacznę od tarczycy i nie bez powodu na pierwszy strzał wybrałam nadczynność. U mnie samej wykryto kiedyś nadczynność, jeszcze w gimnazjum. Dość długo leczyłam się u endokrynologa. U mnie wiele zdziałała też dieta i teraz już na szczęście, wszystko jest okej.
O nadczynności można myśleć kiedy zauważycie u siebie zbyt niski poziom TSH (często grubo poniżej normy) i za wysoki poziom hormonów fT3 i fT4 albo jednego z nich. Ciężko stwierdzić czy moglibyście zauważyć ją u siebie bez zrobienia badań. Każdy z nas jest inny i niektórzy widzą u siebie mnóstwo objawów, a inni ani jednego. Pierwsze, co musicie zrobić z takimi wynikami to lecieć do endokrynologa na USG. Tutaj często lubią pojawiać się różne guzki, tarczyca jest przerośnięta lub zbyt mała, ale to oceni już tylko lekarz i powie co dalej.
Moja sylwetka zza czasów gimnazjów, kiedy to nadczynność tarczycy połączyła się z moimi chorymi dietami odchudzającymi i podążaniem za jak najniższą cyferką na wadze…
Nie będę wypisywała objawów, bo wystarczy, że wpiszecie w google „nadczynność tarczycy” i wyskoczy Wam milion różnych, a tak na prawdę tylko Wy będziecie wiedzieli, co pojawia się u Was. Ale powiem Wam, jak było u mnie. Przede wszystkim mocno schudłam. Charakterystyczną cechą nadczynności (w przeciwieństwie do niedoczynności) jest przyspieszony metabolizm, a co za tym idzie większe zapotrzebowanie energetyczne. Jeśli tego nie pokryjecie to waga leci w dół, jak szalona. Wiem, że wielu by się to spodobało, ale uwierzcie mi – do czasu. Poza tym, łamliwe paznokcie, przesuszone i łamliwe włosy, sucha skóra, fatalny stan skóry, mocne odwodnienie, bezsenność… I pewnie jest sporo, o których nawet nie pamiętam.
Wiele razy Wam pisałam, że u siebie sporo zdziałam dietą. Ale u SIEBIE ! To wcale nie oznacza, że to uda się u każdego i podstawą jest zawsze konsultacja z lekarzem. Co nie zmienia faktu, że drobne zmiany w diecie pewnie wpłyną korzystnie na Wasze samopoczucie. Mam tutaj przede wszystkim na myśli:
- Rezygnację z nabiału – to taki element, który pomógł mi chyba najbardziej. W dzisiejszych czasach, nabiał nafaszerowany jest hormonami, a co za tym idzie – jego spożywanie ma duży wpływ na naszą gospodarkę hormonalną. Poza tym, odstawienie pomogło mi uporać się z obrzękami. Nie musicie od razu wyrzucać go całkowicie z diety, ale spróbujcie ograniczyć. A już najlepiej wybierać taki, który pochodzi z dobrego, ekologicznego źródła
- Całkowicie wyeliminowałam soję (kiedyś sos sojowy dodawałam dosłownie do wszystkiego) i ograniczyłam rośliny strączkowe. Nadal jem fasolę, ciecierzycę czy groszek, ale nie robię już tego codziennie. Raz na jakiś czas zrobię ciasto z fasoli albo przygotuję hummus. Soja w swoim składzie zawiera daidzeinę (rodzaj flawonoidów), która hamuję aktywność tarczycy
- Z badań, które robiłam u endokrynologa wynikało, że mam niedobór jodu, a c za tym poszło – pojawiły się wole. Z związku z tym (jak już miałam trochę większą wiedzę) postanowiłam ograniczyłam też rośliny zawierające goitrogeny (tzw. substancje wolotwórcze). Przede wszystkim, kapustę, brukselkę, kalafior i inne warzywa krzyżowe. Pamiętajcie, że zawartość goitrogenów można zmniejszyć np. poprzez odpowiednią obróbkę
- Wiele z Was pewnie zastanawia się, jak to jest z glutenem, bo wiele osób uważa, że jego eliminacja pomaga w pracy tarczycy. Ja nigdzie nie znalazłam takich informacji. Eliminacja glutenu pomaga (a przynajmniej tak wskazują badania) przy hashimoto, ale nie przy nadczynności lub niedoczynności. Ja nigdzie nie znalazłam badań, które wskazywałyby na skuteczność diety bezglutenowej, ale może ktoś z Was widział takie badania i mi podeślę ? Bardziej stawiałabym tutaj na efekt placebo…
Poza dietą, warto też wprowadzić suplementację. Nie kombinowałabym na własną rękę z jodem, bo to może przynieść więcej złego niż dobrego. Ale na spokojnie możecie wprowadzić poniższe suplementy. Jedynym elementem, o którym nie mogę Wam powiedzieć jest dawka, bo to zależy już od Waszego stanu zdrowia.
- magnez i cynk
- selen – selen wraz z jodem ma największy wpływ na prawidłową pracę tarczycy
- witamina C – jako jeden z lepszych przeciwutleniaczy. Najlepiej przyjmować ją w mniejszych dawkach kilka razy dziennie, bo nasz organizm nie potrafi jej magazynować
- ashwagandha – poprawia konwersję fT4 do fT3, a przez to poprawia poziom tych hormonów. Przy okazji redukuje stres i ułatwia zasypianie. Ashwagandha jest takim suplementem, który nie u każdego działa, już to zauważyłam. Jedna osoba czuje dużą poprawę w samopoczuciu i widzę to po wynikach badań, a inna nie zauważa żadnej
Najważniejsze jest to, że z zaburzeń tarczycy można bardzo łatwo wyjść. Pod warunkiem, że nie doprowadzicie do zapalenia, czyli Hashimoto. Wiele osób uważa, że niedoczynność lub nadczynność to już koniec świata, a wcale tak nie jest. Ja chorowałam parę lat, najpierw na nadczynność, a później przeszło to w niedoczynność. Na początku brałam hormony i jeszcze jakieś inne leki. Coś tam pomogło, ale wyniki nadal były tragiczne. Później zaczęłam się uczyć i wprowadziłam dietetyczne zmiany na własną rękę. Nie miałam pewności czy cokolwiek tym zyskam, ale wiedziałam, że sobie nie zaszkodzę. No bo jaki negatywny wpływ może mieć eliminacja mleka ? Chyba tylko mniejsza podaż wapnia, którą mogę przyjąć z innymi produktami. Ale ja to ja. U mnie ten system świetnie się sprawdził i teraz mam idealne wyniki badań. Co nie oznacza, że u Was też tak będzie. Do wszystkiego trzeba podejść indywidualnie, ale dietą na prawdę można wiele zdziałać. Jestem tego idealnym przykładem 🙂
Jeśli macie jeszcze jakiekolwiek pytania / wątpliwości w tym temacie to zostawcie je proszę w komentarzu. W następnym poście wezmę pod lupę niedoczynność, a później hashimoto. Mam nadzieję, że te psoty choć trochę Wam pomogą !
Brałas jakies leki, jak chodzilaś do endokrynologa ?
I drugie pytanie.. Jestem ze śląska, polecisz tutaj dobrego lekarza ?
Brałam euthyrox i jeszcze jakiś jeden, ale już nie pamiętam nazwy
chodziłam do dr Klajnowicza, świetny specjalista 🙂
I te leki nie pomogły ? Ja właśnie dostalam euthyrox, ale mam troche za wysokie tsh, a ty pisalas ze mialas za niskie, tak ?
Ja miałam bardzo niskie tsh, kilka razy poniżej normy. Najpierw trochę podniosło, taki efekt utrzymywał się przez jakiś czas, lekarz dołożyć dawki i w końcu zaczełam wskakiwać na nadczynność i tak wszystko się wahało…
A co sądzisz o piciu ustronianki jodowanej np. Butelka tygodniowo? Może poruszysz temat jodu? Myślę że dla wielu osób to pierwiastek dość niedoborowy.
A co z selenem przy nadczynnosci? Ja słyszałam że selen stosuje się przy niedoczynności.
Jod trzeba zbadać i na niego tez trzeba uważać. Ja bym nie stosowała jodu pod żadna postacią na własna rękę, bo można bardzo łatwo przegiąć.
Zgadza się, selen jest potrzebny do produkcji hormonów tarczycy, dlatego stosujemy go przy nkedoczynnosci. Ja zaczęłam brać selen, jak tsh wyskoczyło mi wyżej, niż powinno być 🙂
Czekam na post o PCOS 🙂 rowniez u szczuplych kobiet !
Witam. Skąd info: „ashwagandha – poprawia konwersję fT4 do fT3, a przez to poprawia poziom tych hormonów. „? Na innej stronie przeczytałem coś takiego:
„Ashwagandha może podnosić poziom hormonów produkowanych przez tarczycę i z tego powodu nie powinna być stosowana przez osoby cierpiące na nadczynność tarczycy.”
Ciężki dylemat, biorę ashwę od 2 tyg., muszę szybko wykonać badania. Pozdrawiam.
To czy powinna być stosowana czy nie powinna nie moze być określane jednoznacznie, bo nie ma ku temu wystarczającej liczby badań. A jak są to na zbyt małej liczbie osób. Choć osobiście nie spotkałam się z takimi, które by zabraniały stosowania – jeśli masz takie to podeslij, chętnie przeczytam 🙂
A informacje głównie z książek „co mowi twoja krew” i „żywienie w chorobach tarczycy”.