Źródło zdjęcia
Jeśli obserwujecie mnie na Instagramie lub Facebooku to na pewno widzieliście już post o treningu w 20 minut, którego miałam okazję spróbować. Co prawda, byłam tam dopiero raz, ale zadałam milion pytań i już teraz mogę trochę opowiedzieć. A przynajmniej o swoich odczuciach po tym pierwszym razie.
Cały system tej metody opiera się na falach elektromagnetycznych, które stymulują całe ciało. Po wejściu dostajecie ubranie (spodenki i bluzkę) a na to kamizelkę, która jest stymulowana prądem. Spokojnie, nic Wam się nie stanie ! Każda partia ciała to jakby osobny element, który można stymulować inną mocą. Mamy tam pośladki, uda, ramiona, brzuch i plecy – zarówno dolną, jak i górną ich część. To, co spodobało mi się najbardziej to fakt, że na poszczególne elementy ciała można zadziałać inną mocą. Dzień przed tym treningiem robiłam na siłowni plecy i tak, jak powiedział trener – kompletnie ich nie czułam, mimo że siła była ustawiona na maxa ! Natomiast, z pozostałymi partiami było już trochę gorzej…
Źródło zdjęcia
Jeśli wybierzecie się na taki trening to poznacie całą metodykę oraz podstawowe zasady. Najważniejszą z nich (przynajmniej dla mnie) jest trzymanie cały czas ciała w napięciu. Jeśli tego nie zrobicie to poczujecie taki dziwny, przeszywający prąd. Nie boli, ale to bardzo nieprzyjemne uczucie. Przekonałam się o tym przy ćwiczeniach brzucha…
Ja zrobiłam trening całego ciała i tak – to możliwe w 20 minut ! Na każde ćwiczenie poświęca się dosłownie kilkanaście sekund, a między nimi są krótkie przerwy. I uwierzcie mi, że to wystarcza. Można też skupić się na jednej partii ciała (to chyba samobójstwo…) albo wybrać trening wydolnościowy typu HIIT. Wybór należy do Was, ale osobiście polecam zacząć od tego treningu, w którym zaangażujecie każdy mięsień.
Pewnie ciekawią Was efekty… Wizualnych po pierwszym razie na pewno nie zauważycie, aż takich cudów nigdzie nie ma. Natomiast, wszystko zaczęło się po jakiś dwóch dniach od treningu. Czułam każdy mięsień. Dosłownie – każdy ! Ale to nic… Najgorsze (albo najlepsze?) jest to, że ten efekt utrzymywał się przez 6 dni… Spodziewałam się zakwasów, ale nie aż takich. Mam nadzieję, że po kolejnych sesjach będzie lepiej Nie wiem, jak w moim przypadku będzie w kwestii długotrwałych efektów, bo jednocześnie chodzę na siłownię. Kocham trening siłowy i nie zrezygnuję z niego, a ten będę traktowała jako dodatek i małe urozmaicenie, dlatego ciężko będzie stwierdzić czy jakikolwiek progress to efekt ciężarów czy tego właśnie treningu.
Ale skoro ból mięśni był tak piekielny to znaczy że działa… Musi działać ! A już jutro lecę na kolejny trening, więc zobaczymy, jak będzie tym razem. Choć zastanawiam się nad tym, czy po raz kolejny zrobić podobny trening czy może teraz jakiś wytrzymałościowy. Dam znać !
______________________________________
A jeśli jesteście z Krakowa lub okolic (chociaż będąc przejazdem też możecie spróbować…) to macie szczęście, bo mam dla Was kod rabatowy. Podczas zakupu lub umawiania się na wizytę podajcie kod: MAJLAA, a otrzymacie 10% rabatu. Promocja obowiązuje na zakup wszystkich karnetów. A po więcej szczegółów odsyłam TUTAJ.
______________________________________
Jestem ciekawa czy mieliście okazję kiedyś skorzystać z takiego sprzętu ? Może Wy podzielilibyście się swoimi spostrzeżeniami i efektami ? Takie informacje na pewno przydałyby się innym czytelnikom. Ja będę co jakiś czas wrzucała post na Facebooka albo Instagrama z moimi odczuciami i innymi formami treningu, jaki miałam okazję wypróbować.