Pamiętacie mój wpis o bieganiu i mobilizacji do rozpoczęcia treningów? Pomógł mi wstać z kanapy i o dziwo nadal biegam. Uwaga, biegam z przyjemnością! EDIT: Teraz nie biegam, bo pogoda nie rozpieszcza, a ja nie lubię przemokniętych butów…
Tym razem rozpoczynam coś innego. Mianowicie, plan treningowy, którego autorką jest Kayla Itsines. Może kojarzycie? Kiedyś już rozpoczęłam ten plan, ale odechciało mi się po miesiącu. Polega on na wykonywaniu, ściśle rozpisanych, treningów 3 razy w tygodniu. Według planu jest to poniedziałek, środa i piątek, ale ze względu na zajęcia, pewnie będę lekko zmieniała te dni. Każdego dnia angażujemy inne partie mięśni. Na przykład: w poniedziałek brzuch i klatka piersiowa, w środę nogi i pośladki a w piątek trening całego ciała. Dodatkowo w dni wolne wykonujemy ulubione ćwiczenia cardio. U mnie pewnie będzie to (bieganie), orbitrek albo basen. Od czasu do czasu wybieram się na siłownie lub zajęcia fitness – tak też zostanie.
Cały plan rozpisany jest na 3 miesiące. Chociaż z tego co wiem, to Kayla wydała już drugą książkę na kolejne 3 miesiące. Jedne ćwiczenia wykonujemy w 1 i 3 tygodniu. Inne w 2 i 4. I tak dalej, naprzemiennie.
Jedynym minusem tego wszystkiego jest fakt, że jej dziennik nie jest ogólnodostępny. Można go jedynie kupić. Oryginalna wersja kosztuje ponad 60 euro (Kto wymyślił taką cenę?!), ale ja kupiłam na Ebay’u za ok. 5 euro. Aha, jeszcze jedno. Jest to książka elektroniczna, nie dostaniecie jej nigdzie w formie papierowej. Dlatego, jeżeli wolicie mieć przy sobie autentyczny plan, będziecie musieli go sobie wydrukować.
Naoglądałam się zdjęć na jej Instagramie i Facebooku. Trochę mnie zazdrość zżera, że tyle osób dotrwało do końca a ja nie. Szkoda, że wtedy nie miałam takich myśli – logika… Jestem strasznie ciekawa efektów, dlatego biorę się za to po raz kolejny! Mam nadzieję, że nie odwidzi mi się po miesiącu i będę walczyła Może zaczniecie ze mną? Będzie raźniej.
PS. Pamiętajcie, że 70% sukcesu to dieta. Bez niej trening nie ma sensu.
W poniedziałek zrobiłam pierwszy trening, dzisiaj drugi. Po miesiącu dam znać czy jeszcze żyję i jak mi idzie. Później (w optymistycznej wersji) po dwóch i trzech miesiącach. Trzymajcie kciuki!
]]>