Wiem, że wiele osób zwleka z decyzją o założeniu aparatu ortodontycznego. Ja też zwlekałam bardzo, bardzo długo. Wiem też, że nawet jeśli zapadnie już taka decyzja, to pojawia się milion wątpliwości i pytań w tym temacie. Aparat noszę już na tyle długo, że zdążyłam się do niego przyzwyczaić i właściwie go nie czuję. Nie taki diabeł straszny ! Przygotowałam dla Was kilka rzeczy, o których musicie wiedzieć zanim zdecydujecie się na założenie aparatu. Mam nadzieję, że rozwieję wątpliwości przynajmniej części z Was.
1. Podczas zakładania aparatu dostaniesz od ortodonty wosk, który nakłada się na zameczki. Niestety, tylko jedno opakowanie. Polecam kupić sobie od razu zapas. Na allegro to koszt ok. 3zł za sztukę, a ratuje życie. Na początku nie da się bez niego normalnie funkcjonować. Przynajmniej ja nie potrafiłam…
2. Ból, to pewnie ten punkt, przez który większość osób rezygnuje. Przyznam, że na początku jest nie do wytrzymania. Po założeniu aparatu byłam bardzo pozytywnie zaskoczona, bo czułam się wyśmienicie. Jednak, radość nie trwała zbyt długo bo po jednym dniu zaczęło mnie wszystko boleć. Zęby, dziąsła, skronie, głowa… Przez pierwsze 3 dni miałam nawet gorączkę.
3. Co do bólu, będziecie to przechodzić po każdej kolejnej wizycie. Pierwszy dzień jest w porządku, kolejne to męka. I wcale nie przesadzam… Pierwsze trzy, cztery dni po podkręceniu są tragiczne. Nawet mówienie sprawia taki ból, że traci się ochotę na cokolwiek. A co dopiero jedzenie – o którym w kolejnym punkcie.
4. Przygotuj się na dietę, która potrwa minimum tydzień. Częściowo jest to związane z tym, że zęby muszą się przystosować do „ciała obcego” i zamki muszą się odpowiednio poustawiać. Szkoda tylko, że jest na tyle silny, że skutecznie uniemożliwia jedzenie czegokolwiek, co wymaga gryzienia. Przez pierwsze 5 dni tylko piłam, jadłam jogurty i koktajle. Później byłam w stanie zjeść coś miękkiego, np. (bardzo) dojrzałego banana. Tak, jak wspomniałam wyżej, taką dietę będziecie przechodzić po każdej wizycie.
Na obiad, kolację lub przekąskę najczęściej jadłam (właściwie nadal jem po kolejnych wizytach) zupy kremy. Wypróbowałam ich już trochę, ale nadal moim numerem jeden jest krem z pomidorów. Na drugi zdjęciu krem z brokułów.
Na śniadanie najlepiej wybrać jogurt naturalny z bardzo miękkimi owocami, jak banan lub z jakimś musem owocowym. Drugą propozycją jest owsianka na mleku ze startym jabłkiem. Najważniejsze, żeby nie byłoby zbyt dużo gryzienia
5. Jeżeli zdecydujecie się na aparat ceramiczny musicie uważać na pokarmy, które barwią zęby i pozostawiają osad. Chodzi głównie o kawę, czerwone wino czy buraki. Najlepiej zrezygnować z nich na cały okres leczenia. Gumki żółkną i nie wygląda to zbyt estetycznie.
6. Oprócz produktów barwiących, musicie jeszcze zrezygnować ze wszystkich twardych. Orzechy, chrupkie pieczywo czy marchew nie wchodzą w grę. Oczywiście jeśli nie bolą Was zęby, nic nie stoi na przeszkodzie, ale może się to skończyć pourywanymi zamkami. Można sobie z tym poradzić w inny sposób. Jabłko można zawsze zetrzeć lub pokroić na małe kawałki a z warzyw zrobić frytki. Swoją drogą, dopiero po założeniu aparatu przekonałam się do frytek z buraków czy marchewki.
7. Kolejne wyrzeczenie, na które musicie się przegotować to rezygnacja z gum do żucia przez cały okres leczenia. Właściwie, nie tylko gum ale wszystkiego co jest lepkie i mogłoby się przykleić do zębów. Zamki nie odpadną, ale zdecydowanie osłabi to ich przyleganie. Jako osoba uzależniona od gum do żucia, na początku miałam z tym straszny problem. Teraz już się przyzwyczaiłam i nawet ich nie potrzebuję.
8. Przygotujcie się na dodatkowe koszty, o których wcześniej nie mieliście pojęcia. Z wizyty na wizytę wychodzi coś nowego, za co trzeba zapłacić. Każdy kolejny, urwany zamek to również dodatkowa opłata. A ostrzegam, że zamki się urywają i nie wiem, jak bardzo trzeba by uważać żeby wszystko było w nienaruszonym stanie.
9. Z czasem leczenia może być podobnie, jak z opłatami. Pani doktor powie Wam na pierwszej wizycie, że będziecie nosili aparat dwa lata. Nagle przedłuża się o miesiąc, trzy i kolejny rok noszenia za wami. Zawsze pojawi się coś, co trzeba jeszcze poprawić. Dlatego w nic już nie wierzę, do puki mi go nie zdejmą.
10. Nie będziecie mogli używać wybielającej pasty do zębów! Nie oszukujmy się, nie dają one spektakularnych efektów, ale zawsze coś. A chyba nikt nie chciałby mieć później na zębach odbitego zamka, w poprzednim kolorze na tle bielszych zębów. Z takimi rzeczami lepiej zaczekać do końca leczenia.
Ból i liczne wyrzeczenia na początku są bardzo męczące, ale z czasem można się do nich przyzwyczaić. Trochę zmieniłam swoją dietę do której zdążyłam już przywyknąć. Gdybym drugi raz została postawiona przed takim wyborem nie zastanawiałabym się ani chwili i założyła ! Jeśli macie jeszcze jakieś pytania odnośnie całego procesu zakładania lub samego aparatu to piszcie śmiało w komentarzach
]]>Często widzi się małe dzieci, zajadające lody w parku, pączki na śniadanie lub kolejną paczkę chipsów. Obiad w szkole, bo przecież wszyscy jedzą. Później obiad w domu – raczej mało dietetyczny. W ciągu dnia kilka „drobnych” przekąsek… Niestety, efekty widać gołym okiem. Powodów może być wiele. Rodzice, którzy sami prowadzą taki tryb życia lub dziadkowie, którzy dokarmiają dzieciaki mimo sprzeciwu rodziców. A przecież wszystko, co zakazane wydaje się fajniejsze, więc jedzą kolejny kawałek babcinej szarlotki, po obiedzie wyjdą z dziadkiem na lody, a w drodze powrotnej do domu wstąpią po mały zestaw do KFC.
Czemu o tym piszę? Z jednej strony przeraża mnie to, że coraz więcej dzieci i młodych osób cierpi na otyłość. A jeszcze bardziej przeraża mnie to, że nic z tym nie robią. Wydaje im się, że tak jest okej. Przecież są jeszcze młodzi, zdrowi i całe życie przed nimi. Z drugiej strony te dzieci są otyłe nie ze swojej winy, a z winy rodziców i dziadków. Wpychają w nich wielkie obiady, słodycze i przekąski. Później staje się to chorym stylem życia, który jest ciężko przerwać. Też tak miałam… W przedszkolu byłam chudziutka. W zerówce już niekoniecznie. Taka sytuacja trwała aż to piątej klasy podstawówki. Kochałam słodycze, chipsy, pizze i colę. Od wf’u migałam się jak tylko mogłam – wymówki, usprawiedliwienia i lewe zwolnienia. Oczywiście wszyscy, którzy mnie wtedy nie znali nie wierzą, bo teraz jestem szczupła. W końcu SAMA stwierdziłam, że to chore i muszę się ogarnąć, bo w wieku dwudziestu lat będę kupowała spodnie w rozmiarze 42. Wtedy, po piątej klasie, pojechałam na 3 tygodniowy obóz sportowy. Codziennie rano jogging, później gra w kosza lub siatkówkę, basen, wieczorem spacery. Nie jestem w stanie powiedzieć ile schudłam, ale to nie jest najważniejsze. Najważniejsze jest to, że diametralnie zmieniłam swoje myślenie i tryb życia. Zaczęłam się lepiej odżywiam i regularnie ćwiczyć. I trwa to do dzisiaj… Pożegnałam się ze swoim kompleksem, raz na zawsze!
Do czego zmierzam? A no do tego, że po pierwsze CHCIEĆ OZNACZA MÓC. Nie ma granic, których nie jesteśmy w stanie pokonać i wszystko zależy od naszych chęci i silnej woli. Po drugie, każdy z Nas ma jakieś kompleksy, tylko nie każdemu chce się z nimi walczyć. Waga, kiedyś, była jednym z moich kompleksów, z którym wygrałam. Teraz postanowiłam zrobić drugi krok i właśnie (a konkretniej tydzień temu) założyłam aparat na zęby. W końcu się zmobilizowałam i odważyłam to zrobić. Gratuluję tego sobie, a Wam gratuluję, jeżeli dotarliście do tego momentu
Co do samego aparatu, na początku byłam bardzo pozytywnie zaskoczona, że w ogóle mnie nie boli. Niestety, bo jakiś 3 dniach skończyła się sielanka i ból utrzymuje się do dzisiejszego dnia. Nie tak silny, jak na początku ale nadal nie mogę zbyt wiele jeść. Są tu jakieś aparatki, które mogłyby mi powiedzieć, jak to ogarnąć? Będę wdzięczna za wszystkie rady, bo już serio tęsknie za normalnym jedzeniem No ale czego się nie robi dla pięknego uśmiechu…
PS. Mam nadzieję, że przynajmniej niewielką część z Was zmobilizuje do podjęcia kroku i zmiany czegoś w swoim życiu. Czegoś, o czym myślicie już od dłuższego czasu, ale nie możecie się zmobilizować. Najwyższy moment! Ja z aparatem zwlekałam kilka lat, nie bierzcie ze mnie przykładu.
]]>