Krąży powiedzenie, że 70% sukcesu w osiągnięciu wymarzonej sylwetki to dieta, a tylko 30% trening. Zgadzam się z tym w 100% ! Ale jest jeszcze jedno, nad którym nie trzeba się nawet zastanawiać – płaski brzuch robi się w kuchni. Pod pierwszym stwierdzeniem, drugim i tym, że trening bez diety nie ma sensu podpisuję się wszystkimi częściami ciała.

A co z tymi, którzy chcieliby zadbać o swoje zdrowie i piękną sylwetkę, ale mają czasu na  ćwiczenia (chociaż ja zawsze wychodzę z założenia, że dla chcącego nic trudnego) ? Mam kilka wypracowanych trików, wyjątkowo nie tylko żywieniowych, które z wielką chęcią Wam sprzedam. Jeśli znacie jeszcze jakieś inne, dajcie znać w komentarzach !

***

Około 30 minut przed każdym posiłkiem (i rano!) piję szklankę wody mineralnej. Częściowo wypełnia żołądek i dzięki temu nie ma mowy o przejedzeniu. Tylko musi to być woda a nie sok czy jakiś napój gazowany! Warto zwrócić też uwagę na temperaturę wody, bo ciepła zmniejsza łaknienie a zimna pobudza metabolizm i trawienie.

Zawsze (z-a-w-s-z-e) jem śniadanie i wyjątkowo, w tym przypadku, możesz wziąć ze mnie przykład. Nie ważne czy to obfity posiłek czy jogurt z otrębami, ale nie wychodzę bez tego z domu. Jeśli na prawdę nie masz czasu na szykowanie rano czegokolwiek zjedź coś małego (np. pół avocado, jabłko, kisiel z siemienia ), a po godzinie czy dwóch porządne śniadanie. Dostarczysz organizmowi potrzebnej energii, a jednocześnie, wyrobisz się ze wszystkim i nie spóźnisz do pracy czy na uczelnię.

Może i nie masz czasu na trening, ale w to, nie masz czasu na spacer nie uwierzę. Jestem przekonana, że na każdym kroku masz do tego okazję tylko z niej nie korzystasz. Zamiast windy wybierz schody, do sklepu pójdź pieszo, samochód zaparkuj dalej a z autobusu wysiądź dwa przystanki wcześniej. Kilka takich sesji w ciągu dnia i powstanie całkiem długi spacer. Może nie będzie to jakiś super wysiłek, ale zawsze coś.

Unikaj stresu, podczas którego wzrasta poziom kortyzolu. Wiem, że nie jest łatwo i sama mam z tym czasem duży problem. Na przykład, w dzień otwarcia sklepu dostałam prawie kilka razy zawału, a co będzie dalej… w takich sytuacjach idę poćwiczyć – czuję się wtedy mega odstresowana i mam siłę na nowe wyzwania. Wiem, że nie masz czasu na trening, więc wypracuj sobie inne, swoje prywatne metody na walkę ze stresem. Muzyka, czytanie książki, ploty z przyjaciółką, może gorąca kąpiel? Kortyzol przyczynia się do zwiększonego odkładania tkanki tłuszczowej, głównie w okolicach narządów wewnętrznych, więc warto zadbać o relaks.

Jem często, ale mało. Dużo czasu zajęło mi przestawienie się na tryb regularnych posiłków, nie ma co ukrywać. Nie byłam do tego przyzwyczajona, bo zawsze jadłam wtedy, kiedy miałam na to ochotę. Ale po jakimś miesiącu zmuszania się do posiłków co, mniej więcej, trzy godziny zupełnie zmieniło się moje myślenie i tryb życia. Niewielkie porcje co 3, 4 godziny ustabilizują poziom cukru we krwi. Dzięki temu nie będziecie głodni, nie będziecie podjadać między posiłkami i nie rzucicie się wieczorem na lodówkę lub szafkę ze słodyczami.

Jeśli nie macie pomysłów na posiłki lub rozłożenie ich w czasie to zapraszam do przykładowych jadłospisów, które przygotowałam: 1, 2, 3, 4, 5, 6.

Dobrym patentem na jedzenie mniejszych porcji jest też wymiana talerzy na mniejsze. W tym ile jemy, dużą rolę odgrywa psychika. Jesteśmy przyzwyczajeni do jedzenia z talerzy wypchanych po same brzegi. W momencie, kiedy nakładamy mniej mózg odbiera sygnał, że coś jest nie tak i po zjedzeniu nadal nadal jesteśmy głodni. Bo było mniej niż zwykle! Na mały talerz nałożycie mniej jedzenia, ale nadal będzie wypełniony po brzegi, więc poczujecie się syci. Spróbujcie, bo to na prawdę działa!

Proporcje na talerzu są dla mnie bardzo ważne i zawsze zwracam na to dużą uwagę. Większość, zwykle, zajmują warzywka i różne surówki, później główna część dania (ryba, mięso), a na końcu dodatki węglowodanowe (makaron, ryż, ziemniaki). Warzywa mają dużo błonnika, więc poczujecie się syci, ale jednocześnie nie zjecie tak dużo kalorii.

I ostatni, bardzo ważny punkt. Lekka kolacja. Jeśli najem się na kolację, nie mam szans na świetne samopoczucie i płaski brzuch o poranki. I pewnie sytuacja wygląda podobnie u większości osób. Raz nie zaszkodzi. Ale drugi, trzeci i dziesiąty mogą przerodzić się już w przyzwyczajenie, a jedzenie nocą nie przyniesie nic dobrego. Raczej zaszkodzi. Organizm przestawi się na trym „nocnego podjadania” i nawet, jeśli nie potrzebujecie jedzenia będziecie sięgać do lodówki bezmyślnie. Chyba nie muszę wspominać do czego to prowadzi? Rozwalony metabolizm i trawienie, brak odpoczynku nocą i coraz większe boczki.

Trenujecie czy pozostajecie przy tym, że dieta i zdrowe odżywianie wszystko załatwi? A może macie jakieś swoje sprawdzone sposoby na świetną formę ?