Uwielbiam perfumy, ale to chyba normalne u kobiet? Jednak jestem strasznie wybredna i jest niewiele zapachów, które na prawdę mi się spodobają na dłużej. Zazwyczaj jest tak, że w pierwszej chwili mi się spodoba a za chwilę „ten jest jednak brzydki”.
MOJE 3 ULUBIONE ZAPACHY
1. Daisy Dream by Marc Jacobs
Mój numer jeden! Uwielbiam ten zapach i wygrywa z każdym innym – chociaż pewnie za jakiś czas to się zmieni. Bardzo delikatny, kwiatowo-owocowy. Czyli taki, jak lubię. Podobno takie lekkie zapachy są najlepsze wiosną i latem (być może świadczą też o tym kwiatki na flakoniku?), ale dla mnie nie ma różnicy pora roku. Używam ich raczej rano, na wieczorne wyjścia zapach jest troszkę za słaby. Świetnie poprawiają humor o poranku. Trochę więcej na ich temat pisałam
TUTAJ.
2. Chanel mademoiselle
Miłość do tego zapachu trwa już od…Odkąd tylko się pojawiły! Nie wiem dokładnie ile, ale wiem, że leżą na mojej półce już bardzo długo. Mam wrażenie, że ten zapach nie znudzi mi się nigdy. Równie delikatny, jak Daisy Dream, świeży, orientalny. Uwielbiam je i mogłabym używać na okrągło. Rano, wieczorem, popołudniu, nawet w środku nocy.
3. Paco Rabanne – 1 million
Ten jest mocniejszy od poprzednich. Wydaje się być idealny na wieczorne wyjścia. Jednak, muszę Wam się przyznać, że odchodzi trochę w kąt. Zauważyłam, że coraz rzadziej go używam. Wykorzystam chyba ten flakonik i koniec z wielką miłością. Ale… mam już inne na ich miejsce – jakże by inaczej!
Zdecydowanie wole delikatniejsze, bardziej kwiatowe zapachy. Nigdy nie rozumiałam tego wzdychania nad Chanel 5. To, że mi się nie podobają to chyba za mało powiedziane. Wręcz duszą… Ale o gustach się nie dyskutuje. Gdybym miała Wam polecić jakiś zapach byłby to Daisy Dream, zdecydowanie!
Macie swoje ulubione perfumy? Może „zarazicie” mnie jakimś nowych zapachem