Pamiętacie mój wpis o Chochołowym Dworze, który był początkiem cyklu wpisów promujących smaczne miejsca? Dzisiaj kolejny wpis z tej serii. Postanowiłam ją nazwać „kulinarna mapa”, ale nie jestem jeszcze przekonana do tej nazwy. Może macie jakieś pomysły? Dajcie znać w komentarzach! Tym razem padło na Katowice. I coś czuje, że będę pisała coś więcej o restauracjach w tym mieście
Wybraliśmy się na Staromiejską 13. Lokal nazywa się tak samo, jak ulica i jest to restauracja Marcina Czubaka. Część z Was na pewno będzie Go kojarzyła z programu Top Chef. Wiedziałam, że jedzenie spod rąk takiego mistrza kuchni musi być smaczne, ale przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Od dawna chciałam ją odwiedzić, ale wcześniej jakoś nie było okazji.
Wszystko jest dokładnie takie, jakie sobie wyobrażałam. Świetnie skomponowane smaki, nazwy składników, o których wcześniej nie miałam zielonego pojęcia i przede wszystkim wszystko hiper smaczne ! Pewnie większość zapyta, jak z cenami. Poszczególne potrawy są dość drogie, nie ma się co dziwić. Ale jest też oddzielne menu dnia. Codziennie inne. Wybierając przystawkę, danie główne i deser płacimy tylko 35zł ! Jest to naprawdę mało, patrząc na kartę główną (ceny możecie zobaczyć na zdjęciu).
PRZYSTAWKA
Do wyboru były trzy rożne potrawy. My zdecydowałyśmy się na chłodnik ogórkowy z jajkiem i krem z marchewki.
Krem był genialny i nie przesadzę, jeśli powiem, że nigdy wcześniej nie jadłam tak smacznego. Nie wiem co w nim było, ale kubki smakowe szalały. Jedyne co mogę powiedzieć to wow ! Najchętniej poszłabym na kuchnię zapytać szefa o przepis.
W chłodniku było mocno czuć jogurt lub maślankę a mniej ogórka. Nie przepadam za takim smakiem, więc w tym zestawieniu zdecydowanie lepiej wybrałam. Poza tym, był dość rzadki i bez żadnych kawałków ogórka. Bardziej przypominał jogurt niż chłodnik ogórkowy, ale najwidoczniej taki był zamysł.
DANIE GŁÓWNE
Tutaj również mogliśmy wybrać między trzema daniami. Ja postanowiłam na dorsza a mama na schab.
I znowu nie byłam zaskoczona. Dorsz pobił wszelkie rekordy smakowe. Delikatny i soczysty. Podany był z puree z pietruszki, pietruszkowym pesto i zielonym groszkiem. NA wierzchu miał jakąś zieloną posypkę, dość słoną. Niestety, do tej pory nie wiem co to było…
Jeśli chodzi o schab, nie próbowałam, ale zebrałam opinie i podobno też był rewelacyjny. Bardzo dobrze przyprawiony, soczysty, i delikatny. Podany z kalafiorem i śliwkami. Całość polana sosem kaparowo-rodzynkowym. Od siebie mogę powiedzieć tylko tle, że kompozycja i jego wygląd zachwycały. Podobnie, zresztą, jak wszystkich innych dań.
DESERY
Tutaj już do wyboru był tylko sernik i beza. Wziełyśmy dwa różne na spórobwanie. Za bezą nie przepadam i jest dla mnie zawsze za słodka. Wydaje mi się, że każdy kto lubi bezę byłby zadowolony. Do tego płynna czekolada (w środku) i sos truskawkowy. Połączenie słodkiej bezy z kwaśnymi truskawkami rewelacyjnie się ze sobą komponowało.
Ja zdecydowałam się na sernik kukurydziany z popcornem karmelowym. Nie był zbyt słodki i karmel świetnie balansował jego smak, więc dla mnie idealnie. Każdy wielbiciel wypieków byłby mega zadowolony !
Spójrzcie jeszcze raz na te zdjęcia. Sam widok tych dań sprawia, że chce się jeść! A i sam lokal jest świetnie urządzony. W mocno industrialnym i surowym stylu. Cegła na ścianach, drewno i minimalna ilość dodatków. Pięknie! Nic tylko pogratulować szefowi kuchni Wpadajcie, jeśli będziecie kiedyś w Katowicach !
PS. Możecie polecić mi jakieś fajne miejsca w Katowicach lub Krakowie ?