Jego pełna nazwa to Collection Lasting Perfection Concealer . Ten kosmetyk to mój hicior i największe odkrycie ostatnich miesięcy! Raczej nie tylko mój, bo blogerki i vlogerki zajmujące się makijażami rozpływają się nad nim – a kto może znać się lepiej na kosmetykach, jak nie one? Możecie znaleźć setki filmików, na których dziewczyny opowiadają o nim w bardziej profesjonalny sposób.
Używałam już wielu korektorów, nawet bardzo wielu, ale żaden nie spełniał moich oczekiwań. Albo nie pokrywał cieni pod oczami, albo się rolował, albo ścierał po godzinie… Może zaznaczę, że nigdy nie kupowałam tych z wyższej półki, bo szkoda było mi wydać kilkadziesiąt złotych za kosmetyk, którego być może w ogóle bym nie używała. Znalazłam na jakimś blogu informację o tym korektorze i poprosiłam znajomą, żeby wysłała mi go z Londynu.
Przede wszystkim rewelacyjnie kryje sińce i cienie pod oczami – na tym zależało mi najbardziej. Nie wchodzi w kąciki, nie roluje się, świetnie się rozprowadza. I nie przesadzę, jeśli powiem, że wytrzymuje ze mną cały dzień. Żeby nie było zbyt kolorowo, jest jeden minus… Niestety, nie jest dostępny w Polskich sklepach. Znalazłam go kiedyś na allegro za ok. 60zł (!). Dla porównania, w Anglii kosztuje 4 funty !
Dla mnie to obowiązkowa pozycja makijażu. Używam go codziennie (co zresztą widać po opakowaniu) i jak tylko będę w Anglii to zrobię zapas, bo Polska cena jest lekko przesadzona. Jeśli kiedyś będziecie za granicą lub macie możliwość „zamówienia” u kogoś to korzystajcie z okazji, bo na prawdę warto! A jakie są wasze kosmetyczne hity?
Też Go używam, jest swietny !