Pomyślałam sobie, że fajnie byłoby podzielić się z Wami, raz na jakiś czas, moimi odkryciami ostatnich tygodni czy miesięcy. Tymi z kategorii kosmetyki, ubrania, książki czy jedzenie. Czasem całkiem przypadkowo trafię na coś, co sprawdza się rewelacyjnie, więc czemu by się tym z wami nie podzielić ? W tych postach również Wy moglibyście pisać o rzeczach godnych polecenia, które ostatnio odkryliście. Dzisiaj przygotowałam zestaw trzech kosmetyków, które w ostatnich tygodniach skradły moje serce. Świetna jakość i działanie za na prawdę niewielką cenę !
Balsam to ust Blistex
Trafiłam na niego zupełnie przypadkiem, szukając czegoś, co mocno nawilży moje usta. Przez jakiś czas używałam kolorowej pomadki Carmex, ale nie sprawdziła się. Używałam jej bardziej, jako błyszczyka, który nada fajnego koloru, ale nie powiedziałabym, że super nawilża – a podobno takie było jej zadanie. Ten balsam kosztuje w granicach 10zł (dokładnej ceny niestety nie pamiętaj). Co prawda jest dość mały, ale wystarczy dosłownie kropla, aby dokładnie posmarować całe usta. Nawilżenie ? Genialne ! Niektórym może przeszkadzać zapach, który przypomina mi bardziej tanie leki niż kosmetyki, ale patrząc na działanie, kompletnie mi to nie przeszkadza. Jeśli macie problem z suchymi, popękanymi ustami to daje sobie rękę uciąć, że zaprzyjaźnicie się z nim na dłużej !
Szampon do włosów Joanna
Jego mocno fioletowy kolor może niektórych odstraszyć, ale to jeden z lepszych szamponów, jaki miałam. Przeznaczony jest dla naturalnych blondynek i jeśli kiedykolwiek zobaczycie fioletowy szampon to jest on właśnie stworzony dla blond włosów – taka cecha charakterystyczna. Tego typu kosmetyki mają na celu odżywić i uwydatnić blond. Chociaż miałam ich już kilka, tak ten sprawdza się najlepiej – oczywiście nie mówię o kosmetykach z najwyższej półki.
Włosy są delikatnie nawilżone, ale nie na tym mi zależało. Przede wszystkim chroni kolor, co jest szczególnie ważne podczas wiosny i lata, kiedy włosy narażone są na promienie słoneczne. Blondynki na pewno wiedzą o czym mówię i same mają problem z bladymi i „szarymi” pasmami po sezonie letnim. Jak najbardziej polecam ! Po nim nakładam od czasu do czasu inną odżywkę lub olej kokosowy.
Olejek Evree
Wspominałam o nim już jakiś czas temu na Instagramie i po kilkunastu użyciach mogę potwierdzić, że jest warty swojej ceny, bez dwóch zdań. Nie jestem przekonana, czy oby na pewno niweluje cellulit i zmniejsza rozstępy, ale świetnie nawilża. Na początku smarowałam nim miejsca, w których skóra jest najbardziej sucha i popękana. A teraz, mieszam kilka kropel z ulubionym balsamem i taką miksturą smaruję całe ciało. Po pierwsze wystarczy na dłużej, po drugie jeszcze lepiej i głębiej nawilża
Padły już pytania czy skóra po nim jest tłusta. Trochę tak, w końcu w składzie znajdziemy mieszankę naturalnych olejów, bez żadnych dodatków. Ale bardzo fajne jest to, że ciało po nim nie klei się i po chwili można swobodnie założyć ubrania. Dla mnie rewelacyjny produkt za niewielką (w porównaniu do innych dobrych kosmetyków tego typu) ceną. Jeśli zależy Wam na nawilżeniu i odżywieniu – jak najbardziej. Jeśli chcecie zwalczyć rozstępy i cellulit – nie liczyłabym na fenomenalne efekty, chyba że po dłuższym czasie stosowania (?).
Tak, jak wspomniałam powyżej… Jeśli macie jakieś swoje kosmetyczne odkrycia, podzielcie się nimi w komentarzu. Jeśli nie ja, to na pewno inne czytelniczki skorzystają