Obiecałam kiedyś, że powrócę do tego cyklu i publikowania fajnych miejsc, które lubię i często odwiedzam. Jakiś czas temu dowiedziałam się też, że obserwuje mnie spore grono osób z Dąbrowy Górniczej i okolic – pozdrawiam wszystkich ! Ten post pewnie szczególnie przypadnie właśnie tym osobom do gustu, ale jeśli tylko ktoś z Was będzie w naszych okolicach to polecam odwiedzić to miejsce na obiad. A w pierwszym poście z tego cyklu pisałam o Staromiejskiej 13 w Katowicach, więc też zapraszam do poczytania !
Po raz pierwszy miałam styczność z tą restauracją podczas mojej studniówki. Wiadomo, jak jest podczas tego typu uroczystości – raczej nikt nie zwraca uwagi na jedzenie… Niewiele później, wybraliśmy się tam na rodzinny obiad i od tego momentu zostałam właściwie stałym gościem. Gdy tylko wychodzę zjeść coś na miasto, kieruję się do Pogorii albo… A o tym drugim miejscu napiszę w kolejnym poście. Ale przejdźmy do konkretów…
Źródło zdjęcia
Po wejściu, można zauważyć nowe i wykonane w nowoczesnym stylu wnętrze. Dużo kwiatów, dużo zieleni i spokojna muzyka w tle. Całkiem przyjemnie ! Sala jest duża i z tego co wiem, można tam również zorganizować uroczystości małe i duże, bo do dyspozycji mają też drugą, o wiele większą salę, na której bawiliśmy się podczas studniówki.
Co do jedzenia… Karta nie jest duża, ale to dobrze. Nigdy nie ufam restauracjom, w których można dostać danie z każdej możliwej kuchni świata. Zawsze mam takie wrażenie, że jak restauracja jest od wszystkiego to znaczy, że jest do niczego… Tutaj każdy znajdzie coś dla siebie. Zarówno wielbiciele tradycyjnej kuchni (rosół, pomidorowa, kotlet…), jak i włoskiej (głównie makarony) oraz osoby zwracające dużą uwagę na to, co ląduje na talerzu – czyt. ja. Jest też podpunkt „dla dzieci”, gdzie znajdziecie np. połowę porcji jakiegoś dania, ale też takie przekąski, jak nuggetsy.
To też idealne miejsce dla osób na diecie, które trzymają się swojego makro. W zupami czy bardzo złożonymi dania może być problem, ale to tak, jak wszędzie. Nie do końca wiadomo, z czego jest przygotowana, a bez sensu robić kelnerce wywiad. Natomiast, w takiej sytuacji polecam zdecydować się na jakąś rybę, mięso albo makaron, np. z krewetkami. Spokojnie możecie zapytać kelnerkę o gramówkę danej potrawy. Ja tak robiłam i idąc na obiad, jadłam to co chciałam i jednocześnie trzymałam dietę tak, jakbym sobie sama ugotowała. Niestety, nie w każdej restauracji mamy taką możliwość, a szkoda.
Idąc tam, wybieram zawsze krewetki albo tatara na przystawkę, a później rybę lub makaron. Szczerze mówiąc, jeszcze nigdy nie wyszłam niezadowolona. Jedzenie, obsługa i klimat na najwyższym poziomie ! Okej, jeden minus, jaki można zauważyć to czas oczekiwania. Niezależnie od tego czy jest sporo gości czy nie, trzeba trochę poczekać. Zdarzyło mi się już, że zamówiłam kawę i dwa razy o niej przypominałam kelnerce. Ale patrząc na zawartość talerza – można im wybaczyć !
Polecam ! Mam nadzieję, że nic się nie zmieni w kwestii jakości, bo jak na ten moment to według mnie, najlepsza (okej, może nie najlepsza, ale jedna z lepszych) restauracji w Dąbrowie. Byliście ? Ocenicie ? A może polecicie jeszcze jakieś inne miejsca, gdzie warto byłoby się wybrać ?
]]>Pamiętacie mój wpis o Chochołowym Dworze, który był początkiem cyklu wpisów promujących smaczne miejsca? Dzisiaj kolejny wpis z tej serii. Postanowiłam ją nazwać „kulinarna mapa”, ale nie jestem jeszcze przekonana do tej nazwy. Może macie jakieś pomysły? Dajcie znać w komentarzach! Tym razem padło na Katowice. I coś czuje, że będę pisała coś więcej o restauracjach w tym mieście
Wybraliśmy się na Staromiejską 13. Lokal nazywa się tak samo, jak ulica i jest to restauracja Marcina Czubaka. Część z Was na pewno będzie Go kojarzyła z programu Top Chef. Wiedziałam, że jedzenie spod rąk takiego mistrza kuchni musi być smaczne, ale przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Od dawna chciałam ją odwiedzić, ale wcześniej jakoś nie było okazji.
Wszystko jest dokładnie takie, jakie sobie wyobrażałam. Świetnie skomponowane smaki, nazwy składników, o których wcześniej nie miałam zielonego pojęcia i przede wszystkim wszystko hiper smaczne ! Pewnie większość zapyta, jak z cenami. Poszczególne potrawy są dość drogie, nie ma się co dziwić. Ale jest też oddzielne menu dnia. Codziennie inne. Wybierając przystawkę, danie główne i deser płacimy tylko 35zł ! Jest to naprawdę mało, patrząc na kartę główną (ceny możecie zobaczyć na zdjęciu).
PRZYSTAWKA
Do wyboru były trzy rożne potrawy. My zdecydowałyśmy się na chłodnik ogórkowy z jajkiem i krem z marchewki.
Krem był genialny i nie przesadzę, jeśli powiem, że nigdy wcześniej nie jadłam tak smacznego. Nie wiem co w nim było, ale kubki smakowe szalały. Jedyne co mogę powiedzieć to wow ! Najchętniej poszłabym na kuchnię zapytać szefa o przepis.
W chłodniku było mocno czuć jogurt lub maślankę a mniej ogórka. Nie przepadam za takim smakiem, więc w tym zestawieniu zdecydowanie lepiej wybrałam. Poza tym, był dość rzadki i bez żadnych kawałków ogórka. Bardziej przypominał jogurt niż chłodnik ogórkowy, ale najwidoczniej taki był zamysł.
DANIE GŁÓWNE
Tutaj również mogliśmy wybrać między trzema daniami. Ja postanowiłam na dorsza a mama na schab.
I znowu nie byłam zaskoczona. Dorsz pobił wszelkie rekordy smakowe. Delikatny i soczysty. Podany był z puree z pietruszki, pietruszkowym pesto i zielonym groszkiem. NA wierzchu miał jakąś zieloną posypkę, dość słoną. Niestety, do tej pory nie wiem co to było…
Jeśli chodzi o schab, nie próbowałam, ale zebrałam opinie i podobno też był rewelacyjny. Bardzo dobrze przyprawiony, soczysty, i delikatny. Podany z kalafiorem i śliwkami. Całość polana sosem kaparowo-rodzynkowym. Od siebie mogę powiedzieć tylko tle, że kompozycja i jego wygląd zachwycały. Podobnie, zresztą, jak wszystkich innych dań.
DESERY
Tutaj już do wyboru był tylko sernik i beza. Wziełyśmy dwa różne na spórobwanie. Za bezą nie przepadam i jest dla mnie zawsze za słodka. Wydaje mi się, że każdy kto lubi bezę byłby zadowolony. Do tego płynna czekolada (w środku) i sos truskawkowy. Połączenie słodkiej bezy z kwaśnymi truskawkami rewelacyjnie się ze sobą komponowało.
Ja zdecydowałam się na sernik kukurydziany z popcornem karmelowym. Nie był zbyt słodki i karmel świetnie balansował jego smak, więc dla mnie idealnie. Każdy wielbiciel wypieków byłby mega zadowolony !
Spójrzcie jeszcze raz na te zdjęcia. Sam widok tych dań sprawia, że chce się jeść! A i sam lokal jest świetnie urządzony. W mocno industrialnym i surowym stylu. Cegła na ścianach, drewno i minimalna ilość dodatków. Pięknie! Nic tylko pogratulować szefowi kuchni Wpadajcie, jeśli będziecie kiedyś w Katowicach !
PS. Możecie polecić mi jakieś fajne miejsca w Katowicach lub Krakowie ?
]]>
Na pierwszy ogień idzie Chochołowy Dwór w Jerzmanowicach, koło Krakowa. Restauracja, kawiarnia i hotel w jednym. Wszystko zrobione w góralskim stylu, taka typowa karczma. Byłam tam wiele razy i za każdym podejściem wszystko było perfekcyjne! Poza pojedynczymi odwiedzinami możecie tam zorganizować większą imprezę i istnieje również możliwość wynajęcia pokoi dla wszystkich gości.
Tak, jak wspomniałam, już wielokrotnie miałam okazję spróbować tamtejszych specjałów, ale niestety nie jestem wstanie Wam wszystkie pokazać. Tym bardziej, że menu często się zmienia (!) i pojawiają się produkty zesonowe. Jesienią tworzą oddzielną kartę z daniami z dynią, wiosną wprowadzają sporo dań np. Ze szparagami a latem z owocami sezonowymi. To jest świetne, bo za każdym razem możemy spróbować czegoś nowego!
Przede wszystkim, na samym początku dostajecie czekadełko. Do tej pory były to zawsze 3-4 kromki chleba, wypiekanego na miejscu z kulką masła ziołowo-czosnkowego. W tym chlebie jest jakaś przyprawa, która nadaje mu dość charakterystyczny i aromatyczny smak. Nie mam zielonego pojęcia co to, ale efekt jest na prawdę świetny !
Przystawki – sałatka ze szparagami
Wtedy chyba pierwszy raz jadłam sałatkę na bazie klasycznej mieszanki sałat, w której były warzywa i owoce jednocześnie. Zamówiłam ją bez jakiegoś wielkiego przekonania ale byłam bardzo pozytywnie zaskoczona! Przede wszystkim szparagi były bardzo delikatne i chrupiące. Do tego słodkie truskawki, pomidorki koktajlowe i sos (prawdopodobnie) na bazie octu balsamicznego. Cena ok. 26zl
Zupy – barszczyk czerwony z uszkami i żurek.
Żurku nie jadłam, bo nie lubię i chyba żadna siła mnie do niego nie przekona. Ale często zamawiał go mój tata i zawsze był zadowolony. Podobno, świetnie doprawiony i aromatyczny. Podają go z kiełbasą i jajkiem. No i porcja jest bardzo duża! Zauważyłam też, że nie zawsze Podawany jest w taki sam sposób, wiec jeśli kiedykolwiek będziecie mieli okazję go zamówić, prawdopodobnie nie będzie wyglądał dokładnie tak, jak na zdjęciu. Cena: 14zł
Barszczyk czerwony jadłam już jakiś czas temu i z tego co pamiętam, był dość chłodny. Pewnie to jednorazowa sytuacja, ale utkwiła mi w pamięci. Poza tym aromatyczny i dość pikantny. Możecie wybrać w wersji solo lub z uszkami. Jadłam z uszkami i były to jedne z lepszych, jakie kiedykolwiek miałam okazję spróbować. Cena: 11zł
Dania główne – łosoś na parze, szaszłyki, kaczka
Łosoś jest bardzo soczysty i delikatny, ale chyba jak każde danie przygotowane na parze dość mdłe. Mi to odpowiada, ale zawsze można poratować sytuację sokiem z cytryny lub poprosić o dodatkowe przyprawy. Podawany jest ze szpinakiem i maślanym sosem. Dodatkowo możecie sobie wybrać puree ziemniaczane, dziki lub biały ryż. Polecam dziki ryż, bezkonkurencyjny. Cena: 42zł
Szaszłyków nie jadłam, ale zebrałam opinię i wszyscy stwierdzili, że był za tłusty. Pewnie przez boczek, w który było owinięte mięso drobiowe. Wersje jego podania są różne. My trafiliśmy na opcję, kiedy serwowali z fasolką szparagową, pieczonymi pieczarkami i frytkami. Frytki, jak frytki, ale fasolka była pyszna. Ugotowana al’dente i bez włókien! Cena: 28zł
Kiedy zamawiałam kaczkę utkwiła mi w pamięci uwaga kelnera „ta kaczuszka jest bardzo malutka”. Była taka malutka, że nie dałam rady zjeść całej. Dość specyficzne i suche mięso. Wcześniej, miałam okazję tylko raz go spróbować, z jabłkami i żurawiną – zdecydowanie za sucha i zjadłam praktycznie same owoce. Tutaj, gdyby nie to, że porcja była za duża, chętnie wsunęłabym cała. Kaczka była bardzo delikatna i krucha. Podawana z kaszą pęczak, czerwoną kapustą i puree z kalafiora. Cena: 49zł
Desery – pewnie domyślacie się, że zbyt wiele nie mogę Wam powiedzieć w tej kategorii Ale naleśniki z twarożkiem, owocami i polewą czekoladową, które kiedyś miałam okazję spróbować, rozpływały się w ustach (cena ok. 15zł) ! O ile naleśniki możemy w ogóle zaliczyć do deserów. Poza tym, karta z deserami często się zmieni, ale zawsze zastaniecie szarlotkę, sernik klasyczny, sernik na zimno i lody.
Wszystkie jest podane w rewelacyjny sposób, jak w najwyższej jakości restauracji. Z czystym sumieniem mogę Wam polecić to miejsce. Jak tylko będziecie mieli okazję zajrzyjcie koniecznie!
]]>