Trzy najgorsze (dla mnie) miesiąca za nami ! Na reszcie można się cieszyć dłuższym dniem, słońcem i dodatkową dozą energii. Nie wiem, czy Wy też tak macie, że w słoneczne i ciepłe dni macie więcej energii i cały czas coś robicie ? Chłodne miesiące działają na mnie, jak płachta na byka, więc niesamowicie się cieszę, że dotarła do nas wiosna, a już niedługo lato !
Zostawiam Was z małym zestawieniem zdjęć z ostatniego miesiąca i uciekam robić sesję do kolejnego wpisu, który pojawi się w sobotę do południa na blogu. Będzie to słodki przepis, na który wiele z Was czeka !
Dzień spędzony w towarzystwie przyjaciółki zawsze spoko ! Odwiedziłyśmy Cafe Bar Magia na Krakowskim rynku. Świetne miejsce, polecam zajrzeć, jak tylko będziecie mieli okazję !
Bardzo mi miło, kiedy widzę Waszą reakcję na moje dzienne jadłospisy. Nawet jeśli niewielka część Was zainspiruje się i skorzysta z moich przepisów będzie super ! Tak sobie pomyślałam… Co byście powiedzieli na wpis z serii „moje odżywianie”, w którym pokażę moje całodniowe (a może tygodniowe) menu wraz z przepisami ?
Do lata już na prawdę bardzo niewiele czasu… Jak tam Wasze treningi i odżywianie ?
1. Wielkanocne rozbieganie w terenie | 3. Morning like this… | 4. Jestem niesamowitą szczęściarą !
Genialne batoniki owsiane ! Ratują mnie w razie nagłej ochoty na słodycze. Przepis pojawi się w sobotę na blogu
Dostałam od Was mnóstwo wiadomości i komentarzy odnośnie tej babki marchewkowej. Strasznie się cieszę, że spodobał Wam się przepis i zagościł na Świątecznych stołach tak wielu osób. A dokładny przepis znajdziecie W TYM wpisie.
Jeszcze dzisiaj dopadło mnie jakieś wstrętne choróbsko. A jednak nie jestem niezniszczalna… Nie pozostaje mi nic innego, jak zaszyć się w łóżku z zapasem leków i dobrą książką. Mam nadzieję, że Wam ta końcówka marca mija zdecydowanie lepiej
Po więcej zdjęć zapraszam na mojego Instagrama
]]>Dopiero co świętowaliśmy Boże Narodzenie, a tutaj już Wielkanoc. Gdzie ten czas tak ucieka…
Kochane moje (jako, że większość Was to jednak czytelniczki ), chciałabym Wam życzyć przede wszystkich spokojnych i ciepłych dni, które spędzicie w gronie najbliższych. Z dala od wszelkich zmartwień, pracy i obowiązków – na to przyjdzie jeszcze pora. Zapomnijcie o tym, co musicie, a róbcie tylko to, co chcecie. To, co sprawia Wam przyjemność. Spełniajcie się, realizujcie, nie poddawajcie się ! I nie słuchajcie innych, że się nie da, bo nie ma rzeczy niemożliwych
Co do diety (nie byłabym sobą, gdybym o tym nie wspomniała), każdy może mieć inne podejście. Ja powiem Wam tylko jedno – Święta są dwa razy w roku. Jeśli na co dzień żyjecie zdrowo i stronicie od niezdrowych przekąsek, ten jeden czy dwa dni na prawdę niczego nie zmienią. Chociaż znów powtórzę to magiczne słowo, słowo klucz – umiar. Wyrzućcie ze swojego słownika pojęcie „nażrę się”, a w zamian włóżcie „skosztuję”. Wszystkiego, ale po trochu. Co prawda to nie początek roku, ale jeszcze nie jest za późno, aby coś zmienić i zszokować wszystkich latem ! Walczcie, bo na to nigdy nie jest za późno !! A jak już jesteśmy w tym temacie… Dajcie znać, co myślicie o wpisie podsumowującym moją dietę podczas Świąt !
Ja też mam zamiar trochę odpocząć, choć będzie to na pewno odpoczynek aktywny. Siłownia zamknięta, dzięki temu będzie okazja zrobić trening w plenerze. Weźcie rodzinę, chłopaka, przyjaciół i idźcie pobiegać albo chociaż na długi spacer.
Jeszcze raz, wszystkiego co najpiękniejsze ! Wracam do Was we wtorek z nowym wpisem !
]]>Dostałam kiedyś pytanie… Jak wyglądała twoja droga do tego miejsca, w którym jesteś teraz – czyli zdrowe odżywianie i treningi ? To dobre pytanie i dobry temat, choć trochę trudny… Napisałam go już jakiś czas temu, ale strasznie długo zastanawiałam się czy publikacja ma w ogóle jakikolwiek sens… Ale gdyby komuś ten tekst miał pomóc, uporządkować niektóre sprawy i zmotywować to dlaczego nie ! Mam nadzieję, że tak się stanie.
Moje zawirowania w temacie odżywiania nie miały końca. Zaczynając od samego początku… W okresie przedszkolnym i zerówkowym byłam niesamowitym chucherkiem. Nogi jak patyczki, rączki jeszcze drobniejsze. Bieganie całymi dniami po dworze i zabawy od rana do wieczora dawały się w ten sposób we znaki. W podstawówce nie było już tak kolorowo. Obiad w szkole, obiad w domu, paczka chipsów w międzyczasie. Słodkości u jednej babci, u drugiej i w domu. W tamtym momencie nie jadłam, a obżerałam się ! Wtedy wydawało mi się, że to całkiem normalne. Skoro nikt mi tego nie zabraniał, a wręcz przeciwnie – rodzice i dziadkowe z największą przyjemnością kupowali to, na co miałam ochotę, to najwidoczniej tak jest w porządku. I tak, w ciągu kilku lat szkoły podstawowej, zmieniłam się z chudzinki z kulkę. Co dla niektórych może wydawać się kompletną abstrakcją. Pod koniec podstawówki pojechałam na obóz sportowy – niesamowicie schudłam i zaszczepiłam w sobie miłość do sportu. Ja, dziewczynka, która uciekała z zajęć wf-u nagle zaczęła biegać, grać z kolegami w nogę i chodzić na fitness.
Po dwóch latach takiego zdrowego i racjonalnego trybu życia nastąpił nagły zwrot. Jak większość dziewczyn w tym wieku, stwierdziłam, że jestem za gruba i muszę konkretnie się za to zabrać. Z dnia na dzień zrezygnowałam ze słodyczy, ukochanych chipsów, barów szybkiej obsługi. W moim jadłospisie pojawiało się coraz więcej warzyw, owoców i regularne posiłki. To super, prawda ? Ja też tak myślałam, przecież takie odżywianie to samo zdrowie ! Z tygodnia na tydzień ograniczenia były coraz większe. Zrezygnowałam z mięsa pod pretekstem „nie będę jadła zwierząt” – rodzice to zaakceptowali, a przynajmniej starali się zrozumieć. Później domowe obiady stały się za tłuste, a od wizyt u dziadków migałam się, jak tylko mogłam, bo wiedziałam, że będą kazali mi zjeść kawałek ciasta. Cały czas wmawiałam sobie i innym, że chcę się zdrowo odżywiać. Ale wtedy byłam dzieckiem, nie gotowałam sobie sama i byłam skazana na to, co zrobiła mama czy babcia. Zupa na rosole, kotlet, makaron, ziemniaki… Nie przechodziły mi przez gardło ! Nie dlatego, że ich nie lubiłam, po prostu nie chciałam być gruba. Pewnie domyślacie się, w jaki sposób radziłam sobie w takich sytuacjach ? Zaczęło się kombinowanie, chowanie i wyrzucanie jedzenia. Do czasu, aż zostałam przyłapana. Awantura, zmuszanie do jedzenia i płacz był na porządku dziennym. Ale gdyby nie ta sytuacja i gdyby nie moi rodzice, prawdopodobnie nie byłoby mnie już tutaj. Teraz wiem, że byłam głupia.
Stopniowo zaczęłam wracać do normalnego jedzenia, co wcale nie było łatwe. Powrót do mięsa, normalnych obiadów i praktycznie wszystkich produktów. Zanim zrozumiałam, że nie wyjdzie mi to na złe, a wręcz przeciwnie, minęło trochę czasu. W dalszym ciągu starałam się unikać słodyczy, fast-foodów i tłustych potraw. Z tą różnicą, że robiłam to zupełnie świadomie. Nie dlatego, że coś w mojej głowie nie pozwalało mi tego zjeść, a po prostu ze względu na zmianę nawyków. To był ten moment, w którym zaczęłam interesować się zdrowym odżywianiem. Oglądałam programy telewizyjne, czytałam gazety i książki oraz zaczęłam regularnie się ruszać. Tak mi już zostało. Oczywiście, były wzloty i upadki, nadal są. Czasem potrafię przez miesiąc jeść super, zdrowo, a jednego dnia usiądę i zjem wszystko, na co mam ochotę, a później popłaczę się, że nie dałam rady. Następnego dnia wstaję i dalej walczę, bo wiem, że dam radę. Ale po pierwsze, zdarza się to coraz rzadziej, a po drugie, robię to świadomie.
Nie boję się mięsa, ziemniaków czy makaronu, jak w tamtym okresie. Będę miała ochotę na lody albo burgera to je po prostu zjem. Skoro na co dzień odżywiam się zdrowo, to jednorazowa przyjemność nie zaszkodzi. Teraz jestem już tego świadoma, kiedyś niekoniecznie. Sporo przeszłam w tej dziedzinie i osoby, które nie miały z tym nie wspólnego nie zrozumieją. Jednak, niesamowicie się cieszę, że pokochałam aktywność i zdrowe jedzenie. Nie chodzę na siłownię, bo muszę i nie biegam, bo taka panuje moda. Rezygnuję z tłustego kotleta na rzecz chudego mięsa albo ryby, zamiast ciasta z kremem wolę to z owocami, a po wszystkim wyjdę na spacer albo trening. Każdy z nas ma wybór, a to jest mój, całkiem świadomy. Czasem myślę, że gdyby nie ta sytuacja nie byłoby mnie w tym miejscu, w którym jestem. Nie miałabym marzeń i nie spełniała się. Najwidoczniej tak musiało być
Jeśli udało Wam się przebrnąć przed ten tekst to super ! Życzę Wam, żebyście potrafili sami zdecydować o tym, co jest dla Was najlepsze. Nie ulegajcie znajomym, którzy jedzą codziennie ciastka i pizzę. Oni mają swoje zdrowie a ty swoje i nikt o nie nie zadba, jeśli ty nie zrobić tego sama.
PS. Zdjęcia pochodzą z sesji sprzed jakiś 2 lat… Nareszcie miały okazję ujrzeć światło dzienne
]]>Przyjęło się, że w Dniu Kobiet to mężczyźni przejmują pałeczkę. Składają życzenia, wysyłają kwiaty, kupują czekoladki i inne drobiazgi. W kwiaciarniach ustawiają się w długiej kolejce tylko po to, żeby sprawić komuś radość – mamie, babci, ukochanej czy chociażby koleżance. Za to my, dziewczyny, spędzamy ten dzień tak, żeby sprawić sobie, jak najwięcej przyjemności. Bez problemów, trosk i zastanawiania się czy przytyję od tej czekolady czy nie. To jeden z tych dni, w których słodycze (podobno) nie tuczą ! Ja akurat nie uległam, ale dzielnie zbieram wszystkie słodkości i czekam z nimi na Święta
Jako że, większość osób zaglądających na mojego bloga to czytelniczki… Chciałabym Wam, dziewczyny, złożyć najlepsze życzenia w dniu naszego Święta ! Spełnienia najskrytszych marzeń i realizacji celów. Nie dajcie sobie wmówić, że czegoś nie da się zrobić – wszystko jest możliwe, jeśli na prawdę tego pragniecie. Niezależnie od tego, jakie macie plany na najbliższe miesiące i cele do zrealizowania, zróbcie wszystko, żeby doprowadzić to do końca ! Nie poddawać się i walczyć, to zawsze przynosi efekty !!
Dziękuję, że ze mną jesteście. To na prawdę wiele dla mnie znaczy !
]]>Pod koniec stycznia rzuciłam sobie wyzwanie. Osoby, które obserwują mnie na Instagramie lub Facebooku na pewno kojarzą taką sytuację. Powiedziałam sobie – przez najbliższy miesiąc trzymam dietę na 101% ! Żadnych cheatów i podjadania ! Część z Was napisała, że z przyjemnością przyłączy się do takiego wyzwania. Jak Wam poszło ? A czy mi się udało ? Zaraz się dowiecie
Jestem osobą, która kocha słodycze, niestety. Nigdy nie miałam tak, że szłam do sklepu, kupowałam batonika i go jadłam. Co to, to nie. Problem zaczynał się w momencie, kiedy jakieś pyszności pojawiły się w domu albo na imprezie. Chodziłam, krążyłam, wmawiałam sobie, że nie zjem, ale zawsze kończyło się tak samo. Zajadałam, aż się uszy trzęsły ! Kolejny tragiczny aspekt – nigdy nie potrafiłam skończyć na jednym kawałku ciasta czy dwóch kostkach czekolady…
Kiedy na poważnie wzięłam się za treningi i dietę (jakoś w okolicach Nowego Roku) muszę przyznać, że nie szukam już wymówek. Wiem, że podjadanie na każdym kroku i zamiana składników z rozpiski na coś innego, nigdy nie przyniosą efektów. Wydawać by się mogło, że jedno ciastko nie zepsuje efektów, ale pomyśl sobie – jak często jesz to „jedno ciastko” ? Gdybyś przeanalizowała swoją dietę, prawdopodobnie w miesiącu byłoby więcej podjadania niż trzymania czystej michy. U mnie tak właśnie bywało… Do momentu aż uświadomiłam sobie, że tak na prawdę, nie oszukuję mamy, trenera czy chłopaka, a tylko siebie. Przecież to ja walczę o idealne ciało i zdrowie, a nie oni !
Powiem to głośno – jestem zaskoczona sama sobą. Bardzo, bardzo pozytywnie !
Przyznam szczerze, że nie do końca wierzyłam, że mi się uda. Wiem doskonale, że chcieć to móc, a to co robię i jem to tylko psychika, ale mimo wszystko… Miesiąc bez ulubionego ciastka, czekolady i nadprogramowego masła orzechowego ?! Czasem nachodziła mnie niesamowita ochota na coś słodkiego, wiedziałam, że jest to nieuniknione. Ale nie poddawałam się i ratowałam czym mogłam ! Znalazłam mega słodką herbatę owocową z nutą cynamonu, planowałam w diecie mega słodkie owoce, jak ananas czy figi. A kiedy to nie pomagało, łyżeczka syropu Walden Farms rozwiązywała problem. Tak było na początku. Z czasem przestałam odczuwać potrzebę słodkiego smaku i owsianka czy ryż z odżywką białkową w zupełności mi wystarczała. Do tego stopnia, że standardowa porcja takiej owsianki, którą kiedyś wciągałam z zamkniętymi oczami, jest dla mnie teraz zdecydowanie za słodka.
Ja to przeżyłam, więc teraz mogę Was „pouczać”. I powiem Wam tylko jedno – wszystko siedzi w głowie. Nie ma czegoś takiego, jak „nie da się”. Wszystko się da, nawet wyeliminować z diety rzeczy, które teraz jecie nałogowo. Ja kiedyś nie wyobrażałam sobie dnia bez słodkiego i chleba. Teraz jest zupełnie inaczej… Mamy początek marca, a ja kompletnie nie mam ochoty na jakieś nadprogramowe wyskoki. Działajcie i nie poddawajcie się !
PS. Dajcie koniecznie znać, jak Wam minęło wyzwanie !
]]>Zostawiam Was ze zdjęciami i życzę udanego tygodnia !
Ostatnio, w moim życiu dominuje nauka… Sesja się skończyła, to prawda, ale tak na prawdę nauka dopiero się rozpoczęła. Wszystkie egzaminy zdane, więc teraz mogę się zabrać za to, co sprawia mi prawdziwą przyjemność – dietetyka w sporcie. Chłonę wiedzę ze wszystkich możliwych źródeł. Na początku tego roku powiedziałam – to będzie przełomowy rok – i tak będzie !
Pewnie Was nie dziwi, że tego typu zdjęcia dominują na moim Instagramie i Facebooku… Wszystko kręci się wokół treningów i odżywiania Na pierwszym zdjęciu widzicie młody jęczmień… Spróbowałam go po raz pierwszy kilka dni temu i smakuje, jak siano. Nie wiem, czy przekonam się do niego, zobaczymy z czasem…
Świeże kwiaty we wnętrzach – uwielbiam !
Luty pod względem diety przebiegł pod hasłem – luty bez cheata ! Część z Was zadeklarowała się, że dołączy do wyzwania. Jak Wam poszło ? Czy ja wytrwałam i jak było… O wszystkim dowiecie się w podsumowaniu tego wyzwania, które pojawi się już w czwartek na blogu.
W ostatnim czasie pojawiło się u mnie sporo nowych kosmetyków. Cały czas testuję i szukam czegoś idealnego dla mojej cery. Żel z Ziaji kompletnie mnie zawiódł. Zamiast niwelować niedoskonałości, pojawiło się ich zdecydowanie więcej. Natomiast, krem sprawdza się rewelacyjnie i na pewno będę go używała. Co do drugiego zdjęcia i serii kosmetyków Norel, dopiero zaczęłam z nich korzystać, więc za dużo nie mogę powiedzieć. Na pewno pojawi się jakaś adnotacja albo wpis na ich temat.
Dużym zainteresowaniem w poprzednim miesiącu, cieszył się też wpis dotyczący pielęgnacji wypadających włosów, co mnie bardzo cieszy. Jeśli jeszcze go nie widziałyście, zapraszam TUTAJ !
Wpadłam na pewien pomysł… Wiem, że często korzystacie z moich przepisów (bardzo, bardzo mi miło!)… A co byście powiedziały na coś takiego… Każde zdjęcie posiłku, które zrobicie z mojego przepisu oznaczycie #PrzepisyMajlaa, a ja co jakiś czas będę je przeglądała i przygotowywała na tej podstawie wpis. Oczywiście pojawią się odnośniki do Waszych kont, jeśli wyrazicie na to zgodę. Dajcie znać, co o tym myślicie ! Bardzo chętnie pooglądam moje pomysły u innych osób
Po więcej zdjęć zapraszam na mojego Instagrama
]]>Zaczęłam z trenerem personalnym. Poznałam przeróżne ćwiczenia, zasadę i technikę ich wykonywania i przykładowy plan treningowy, które później realizowałam sama. Tak minął miesiąc, drugi i trzeci. Oczywiście bez jakiejkolwiek diety, jadłam tak jak wcześniej – ale to już kompletnie inny temat, na razie zostańmy przy siłowni. Uświadomiłam sobie, że to sprawia mi prawdziwą frajdę ! Wstałam rano i wiedziałam, że pójdę na trening nie dlatego że muszę, nie dlatego że ktoś mi karze, po prostu chciałam. Zaczęło mi to sprawiać ogromną przyjemność – nie tylko ćwiczenia, ale też to zmęczenie po treningu. Poczułam, że robię to co lubię i jestem w odpowiednim miejscu. Chyba pierwszy raz w życiu !
Leci właśnie piąty miesiąc odkąd REGULARNIE widzą mnie na siłowni. Przez ten czas mnóstwo się zmieniło – w treningu i w żywieniu.
Zaczynałam od treningu full body workout. Poświeciłam już temu osobny wpis i możecie o nim poczytać TUTAJ. To świetne rozwiązanie dla osób początkowych, które jeszcze nie do końca łapią zasadę tych wszystkich ćwiczeń i treningów na poszczególne partie ciała. Ten początkowy okres poświęciłam też na naukę, przede wszystkim poprawnej techniki, raczej nikt nie chciałby skończyć z kontuzją. Wiem, że jeszcze popełniam mnóstwo błędów, ale mam też mnóstwo czasu, żeby się wszystkiego nauczyć, spokojnie ! Tak ćwiczyłam trzy razy w tygodniu i dodatkowo, kilka razy trening cardio – przede wszystkim bieganie.
Teraz jest kompletnie inaczej… Postanowiłam spróbować treningu dzielonego na poszczególne partie ciała i przepadłam. Zero nudy ! W ciągu tygodniu robię cztery treningi siłowe i żadne ćwiczenie się nie powtarza ! Dodatkowo, dwa lub trzy treningi cardio – głównie interwały. Nie dość, że mi się nie nudzi taki trening to jeszcze z każdą kolejną wizytą na siłowni mam ochotę na więcej i więcej !
Ale wiecie co jest najważniejsze w tego typu treningach ? Nie ich ilość w tygodniu, nie ich długość, nawet nie intensywność, a systematyczność i przede wszystkim, plan. Bez niego nie ma sensu, bo bezsensowne machanie ciężarami i korzystanie z pierwszej lepszej maszyny, którą napotkasz mija się z celem. Szkoda czasu i pieniędzy. Pod warunkiem, że na prawdę chcesz coś osiągnąć i masz jakąś wizję „idealnego” wyglądu.
]]>Styczeń upływa mi zdecydowanie pod znakiem nauki i egzaminów… Wszędzie tylko notatki i prezentacje. Byle do połowy lutego ! Ale poza tym, styczeń jest jednym z moim ulubionych miesiąców ze względu na urodziny ! Nie obyło się bez odrobiny przyjemności i chwili wolnego
Przepraszam za moją małą aktywność w ostatnich dniach, ale sesja zabiera mój cały wolny czas. Wieczorem już nawet nie mam siły żeby pomyśleć o jakimś nowym wpisie. Nie mówiąc już o czasie na jego przygotowanie. Dajcie mi jeszcze chwilkę ! Obiecuję, że niedługo wrócę z regularnymi wpisami ! Korzystając z okazji, dajcie znać o czym najbardziej chcielibyście poczytać
1, 4 – Nauka, kawa i jeszcze raz nauka… Zbijam pionę wszystkim studentom ! | 3. Piękna polska, słoneczna zima !
W styczniu pojawiło się u mnie sporo nowości… Skusiłam się między innymi na legginsy nowej, sportowej marki Cardio Bunny. Muszę Wam powiedzieć, że zazwyczaj wolałam kupować takie ubrania w popularnych sieciówkach, bo byłam pewna ich jakości. Ale jestem bardzo pozytywnie zaskoczona ! Legginsy są zrobione ze świetnego materiału, super się układają i nie krępują ruchów. Co do oceny ich wytrzymałości wstrzymam się jeszcze trochę.
Jakieś dwa tygodnie temu wrzuciłam na Facebooka tygodniowy plan treningowy oparty na ćwiczeniach, które bez problemu znajdziecie na YT. Strasznie się cieszę, że tak chętnie go odebrałyście i cały czas pytacie czy pojawi się zestaw na kolejny tydzień. Ćwiczenia staram się komponować tak, aby zaangażować całe ciało z naciskiem na brzuch, pośladki i uda – czyli najbardziej problemowe partie.
Wrzucając zdjęcia na Instagrama lub Facebooka, pamiętajcie o oznaczeniu #TrenujeZMajlaa – dzięki temu będę mogła Was odnaleźć. Chętnie później przygotuję jakieś podsumowanie i zestawienie Waszych zdjęć
1. Pudding chia – idealny na drugie śniadanie lub słodką przekąskę. Przepis oraz trochę informacji na temat samych nasion znajdziecie TUTAJ
Niedawno opublikowałam też post dotyczący odżywek białkowych, o który wiele z Was prosiło. Mam nadzieję, że rozwiałam wasze wątpliwości i znalazłyście odpowiedzi na swoje pytania. Jeśli jeszcze nie miałaś okazji poczytać – zapraszam TUTAJ.
Przypominam również o rabacie, który dla Was przygotowałam na WSZYSTKIE produkty ALL NUTRITION. Wystarczy, że podczas zakupów wpiszecie kod: MAJLAA16 i otrzymacie 10% zniżki. Promocja obowiązuje do odwołania. A wszystkie produkty możesz kupić TUTAJ.
1. Świetna książka dotycząca żywienia wśród sportowców… Napiszę o niej jeszcze coś więcej, jak tylko skończę czytać | 2. Przedwczesna urodzinowa kolacja i to co lubię najbardziej, czyli krewety ! Nigdy mi się nie znudzą | 3. I jeszcze raz nauka… | 4. Kolejne nowości ! Cały czas szukam idealnych kosmetyków do mojej cery i tym razem, skusiłam się na serię z Ziaji. Usłyszałam sporo negatywnych opinii na temat tego żelu, ale być może u mnie akurat się on sprawdzi. Dodatkowo, niezastąpiony i zdecydowanie najlepszy krem do rąk !
Mam nadzieję, że Wam ten miesiąc mija zdecydowanie przyjemniej niż nad książkami i notatkami… Jeszcze chwila i będzie po ! A tymczasem, życzę Wam cudownego weekendu i kolejnego miesiąca !
Po więcej moich zdjęć zapraszam na Instagrama
]]>No i kolejny rok dobiegł końca… Sama nie wiem, kiedy to zleciało. Dopiero co była Wigilia i moje urodziny, a teraz już obchodzimy kolejne Święta. Poprzedni rok był u mnie pełen wrażeń ! Dopiero teraz, kiedy usiadłam napisać tego posta uświadomiłam sobie, jak wiele się wydarzyło. Ale wiem też, że 2016 będzie jeszcze intensywniejszy, ciekawszy i przepełniony od początku do końca. Dokładnie taki jest plan na najbliższe 12 miesięcy !
Początkowo chciałam powspominać chronologicznie to, co wydarzyło się w ostatnich kilkunastu miesiącach, ale nie chcę wchodzić w mocno prywatne sprawy i przy okazji, Was zanudzać. Wspomnę tylko o tym, co dla mnie (i dla bloga) najważniejsze. Tak się składa, że początek nowego roku kalendarzowego to też początek nowego roku mojegotego bloga ! Dokładnie 1-go stycznia ruszyła ta witryna. Nie będę się rozpisywała, bo poświęciłam temu tematowi osobny wpis. Jeśli jeszcze nie widzieliście, zapraszam TUTAJ.
W międzyczasie (kontynuując temat mediów), założyłam jeszcze konto na Instagramie. A nawet dwa ! I powiem Wam szczerze, że w życiu bym się nie spodziewała takiego zainteresowania… W ciągu kilku tygodni zebrało się Was kilka tysięcy, wow ! Dziękuję bardzo i obiecuję, że będzie tylko lepiej i lepiej ! Przy okazji, zapraszam oczywiście na mojego Instagrama
Kilka tygodni później, wpadłam na pomysł zaprojektowania kalendarza, w którym mogłabym rozpisać jadłospis i treningi. Jak to się mówi, potrzeba matką wynalazków. Nigdzie nie znalazłam odpowiedniego organizera. We wszystkich sklepach, nawet tych największych, dostępne były tylko klasyczne kalendarze, a ja potrzebowałam czegoś wyjątkowego.
Usiadłam przed komputerem i wzięłam się do roboty. W ciągu kilku godzin powstał wstępny projekt, a już kilka dni później planowałam w nim kolejne dni. Zdjęcie wrzuciłam na instagrama i posypało się tyle pytań, że postanowiłam zamówić większą partię. Wasze zainteresowanie było (a właściwie jest) niesamowite. Do tego stopnia, że namówiłyście mnie do zaprojektowania organizera na 2016 rok. Ale spokojnie, nie lubię osiadać na laurach i na pewno niedługo pojawi się coś nowego i jeszcze bardziej dopracowanego !
To chyba jedna z tych rzeczy, z których na prawdę jestem dumna. Przede wszystkim dlatego, że tak wiele z Was z niego korzysta i będzie korzystała przez kolejne kilka miesięcy. Mam nadzieję, że dzięki temu wasza dieta będzie jeszcze lepiej dopracowana, a treningi wykonane na 200% ! Bardzo, bardzo dziękuję, bo wasza reakcja jest dla mnie zawsze największą nagrodą !
I na koniec jedna z ważniejszych rzeczy… Uświadomiłam sobie, jak ogromną przyjemność sprawia mi pomoc w kwestii diety i treningów. Jestem (na razie) laikiem, ale ostatni kurs, w którym wzięłam udział dał mi takiego kopa… Dopiero teraz nabrałam ochoty na więcej ! W tym roku chciałabym wziąć udział w kolejnych kursach związanych z dietetyką sportową. Studia studiami, ale wychodzę z założenia, że na własną rękę też trzeba coś robić. Szczególnie, jeśli to „coś” sprawia przyjemność.
Składałam Wam już życzenia, ale zrobię to jeszcze raz. Kochani moi, życzę Wam spełenienia wszystkich marzeń i realizacji celów, które sobie założycie ! Nie poddawajcie się. Mimo że, czasem jest ciężko, zawsze warto doprowadzić coś do końca. Satysfakcja i zadowolenie jest niesamowite… Walczcie o swoje marzenia i pokażcie tym, którzy w Was nie wierzą, że wszystko się da, wystarczy odrobina zapału i silnej woli !
]]>
To już rok odkąd prowadzę tego bloga ! Piszę już, ale co to jest rok w porównaniu z innymi blogerami, który piszą od kilku(nastu) lat – to dopiero szmat czasu ! Nawet nie wiem, kiedy to zleciało i wydaje mi się, jakbym już pisała dla Was na prawde strasznie długo.
Przez ten czas wiele się wydarzyło. Raz było lepiej, raz gorzej, ale nie to jest najważniejsze. Najważniejsze jest dla mnie to, że blogowanie nadal sprawia mi ogromną przyjemność. Cieszę się, że mogę przekazać Wam wiedzę, którą mam i przyglądać się, jak z niej korzystacie. Ten blog to też pewnego rodzaju pamiętnik. Publikuję zdjęcia z podróży, sprawdzone przepisy, do których sama chętnie wracam i „wypacam” jakieś swoje przemyślenia. Pewnie nawet nie wiecie, że swoją przygodę zaczynałam z blogiem typowo modowym. Po kilku miesiącach zapomniałam hasła do konta (tak wiem, gapa ze mnie) i musiałam zrezygnować. Na początku myślałam o reaktywacji, ale w końcu całkiem odpuściłam. Może to i dobrze, bo wiem, że nie czułabym się teraz najlepiej w takiej tematyce a robienie czegokolwiek na siłę mija się z celem. Po kilku (albo kilkunastu) miesiącach postanowiłam założyć nowego bloga, ale tym razem wzięłam sie za to na poważnie. Powstała nazwa, własna domena i mocno zróżnicowana tematyka. I oto jestem ! Juz od roku !
Blog, blogiem, to właściwie „tylko” kolejna strona, jakich pełno w sieci. Chociaż, oczywiście nie chce żebyście ją tak postrzegali – jako kolejna stronę jakich wiele. Robię i będę robiła wszystko, aby była wyjątkowa. Jednak, najważniejsi jesteście Wy, moi czytelnicy. Bez Was nie byłoby tego miejsca, nie mogłabym się rozwijać, realizować i spełniać marzeń. Przede mną jeszcze ogrom pracy, ale nadal chcę rozwijać siebie, tę stronę i mam nadzieję, że za rok, dwa i pięć lat również pojawi się tutaj wpis „… urodziny bloga”.
Próbowałam jakoś ogarnąć te 12 miesięcy i wybrać najfajniejsze momenty, ale nie udało mi się… Wydaje mi się, że ten rok to jedna, wielka całość i nie potrafię wybrać poszczególnych elementów. Od pierwszego opublikowanego posta, przez wasze wiadomości, komentarze, wpisy… Aż po kalendarz, który udało mi się zaprojektować samej od początku do końca. To ogromna satysfakcja, ale też wyzwanie, bo wiem, że nie mogę stać w miejscu i muszę (chcę!) iść dalej !
Na koniec przygotowałam jeszcze małe zestawienie wpisów, które najbardziej Wam się spodobały w ciągu ostatnich 12 miesięcy. Dziękuję, że ze mną jesteście ! I jednocześnie, chciałabym Was prosić, abyście napisali, które wpisy najbardziej Wam się podobają. O czym chętnie czytalibyście więcej, a z czego lepiej zrezygnować ? Z góry dziękuję za każdy komentarz
Pierwszy projekt mojego organizera | Nowy projekt organizera
Słodkości, które nie zrujnują Waszej figury | Słodkości, które nie zrujnują Waszej figury #1 | Naleśniki z konfiturą
Jesienne śniadania na ciepło | Domowe masło orzechowe | Moje ulubione, letnie sałatki
Codzienna sylizacja | Trzy podstawowe kolory w 1 stylizacji | Jak rozpoznać oryginał od podróbki
Tarta z budyniem i bananami | Świąteczne pierniczki, które zawsze się udają | Najlepszy krem z pomidorów
Wakacje na Lanzarote w zdjęciach | Sopot photo diary | Plan jednodniowego zwiedzania Londynu
Wszystkie niezbędne obliczenia przed rozpoczęciem diety | Przepis na sernik proteinowy | Rzęsy secret lashes i wszystko na ich temat
Jak poradzić sobie z uporczywym cellulitem | Wytoczyłam wojnę słodyczom i doszłam do kilku wniosków | Jak pozbyć się wody z organizmu ?
3- dniowy detox organizmu | Miesiąc z siemieniem lnianym | Moje odżywianie – posiłek po treningu
]]>