Wczoraj na moim InstaStory zadałam Wam pytanie czy lepiej pisać tutaj, czy przenieść się na Facebooka. Czy w ogóle ktoś jeszcze zagląda regularnie na blogi ? Ostatnio zaczęłam mocno przyglądać się blogom, które sama czytać i zauważyłam, że ilość komentarzy i udostępnień postów mocno spadła. I to u osób jakieś 1000% bardziej popularnych ode mnie ! A właściwie blogów – nie lubię określenia popularna osoba. Podglądam co chwilę, jakie są wyniki i za czym głosujecie, ale zanim je udostępnię…
Dodaję ten wpis właściwie tylko po to, żeby sprawdzić, ile osób zagląda na bloga. Jesteś ? Czytasz ? Daj o sobie znać w komentarzu ! Potrzebowałam chwili oddechu od bloga i SM. W ostatnich dniach pisałam właściwie tylko na Facebooku i zauważyłam, jak mocno wzrosły statystyki. Angażujecie się bardziej, niż na blogu. Ja, jako twórca, chciałabym widzieć Wasz odzew. To dla mnie zawsze największe wynagrodzenie za pracę, jaką wkładam w tego bloga i treści publikowane na Facebooku czy Instagramie. Jeśli nie pojawiają się żadne komentarze czy reakcje z Waszej strony to po pewnym czasie odechciewa się. Zrozumieją to pewnie tylko osoby, które również blogują albo prowadzą bardziej dostępne SM.
Wiecie o czym mówię ?
Do każdego posta tutaj mocno się przykładam. Jeśli pisze na tematy dietetyczne to przeglądam wcześniej badania, książki i artykuły, żeby przekazać Wam sprawdzone informacje. To zajmuje ogrom czasu, który mogłabym poświęcić na pracę z podopiecznymi. Niemniej jednak, bardzo lubię to robić, ale Wasza reakcja napędza mnie do działania. Bez tego jest trochę pusto… A im więcej osób zagląda na bloga, tym lepiej – nie ma się co oszukiwać. W tym przypadku, statystyki są ważne
Dlatego, zaczęłam zastanawiać się czy takie częste publikacje na blogu (co 2 dzień) mają sens ? Czy nie lepiej przenieść się z tym wszystkim na Facebooka ? Czekam na Twoją opinię – gdzie będzie Ci wygodniej czytać i gdzie wolisz zostawić swój komentarz / opinię ?
]]>Podejmij WYZWANIE i wyrób w sobie zdrowe nawyki !
Wpadł mi niedawno do głowy pomysł miesięcznego wyzwania, który zaproponowałam na naszej grupie na Facebooku (Majlaa team) i został BARDZO pozytywnie odebrany ! Wzięłam się ostro do pracy i wszystko jest w toku. A właściwie, wszystko jest już praktycznie gotowe… Poinformowałam już o tym na Facebooku, ale wiem, że są osoby, które zaglądają tylko na bloga, więc przygotowałam też oddzielny post. Ruszamy już jutro !!
Zaraz ktoś mi napisze, że przecież Święta, kto będzie wtedy myślał o diecie… Spokojnie, jednego dnia zrobimy sobie małą przerwę od wszystkiego. Nie mam zamiaru katować Was dietami i innymi ograniczeniami w tym czasie. Poza tym, to nie będzie typowe wyzwanie w stylu „30 dni zdrowej diety” – a właśnie takie pojawiają się w sieci najczęściej. Chcę, żebyś przez ten miesiąc popracowała nad swoimi ZDROWYMI NAWYKAMI i tym, co u Ciebie kuleje.
Masz problem ze słodyczami ? Wyeliminuj je z diety na miesiąc.
Chcesz regularnie trenować ? Ustal sobie ilość treningów i skup się właśnie na tym.
Chcesz wprowadzić inne nawyki – picie większej ilości wody, jedzenie warzyw, regularne posiłki – będziesz pracowała nad nimi.
Każdy z Nas ma inne potrzeby i inne elementy do wypracowania, dlatego nie będę niczego narzucała z góry ! Sama zdecyduj, czego potrzebujesz. Po swojej pracy widzę, że najlepiej wszystko wychodzi, jeśli masz nad sobą „bata”. Zresztą, ja sama lubię sobie narzucić jakieś wyzwanie i skrupulatnie się go trzymać, a po zakończeniu nagrodzić swoją ciężką pracę jakimś miłym drobiazgiem. Dlatego, codziennie będę wrzucała na Facebooka jakieś zdjęcie, pod którym będziesz pisała, jak Ci poszło. Jak idzie wypracowywanie nawyków, jak Twoja dieta i czy robiłaś trening.
Poniżej znajdziesz gotowe tabele do notowania swoich postępów. Możesz je wydrukować i powiesić na lodówce, a każdego kolejnego dnia odznaczać swoje postępy.
Te raporty będą ważne, zaraz się dowiesz dlaczego !
Po pierwsze, to będzie świetna motywacja dla samej Ciebie, żeby nie „zawalić”. Po drugie, takim komentarzem zmotywujesz drugą osobę. Ja również biorę z Wami udział i będę pracowała nad swoimi słabościami… Zdradzę, co wykazały ostatnie wyniki badań i nad tym będę teraz pracowała. Jeśli jesteś bardziej Instagramowa, swoje raporty możesz dodawać właśnie tam, pod moim ostatnim zdjęciem. Zapewne, nie będę tam publikowała codziennie nowego posta, ale nie szkodzi – pisz pod ostatnim !
W każdy poniedziałek wprowadzamy nowy nawyk i nowy, dodatkowy element. Jeśli pewnego poniedziałku uznasz, że nie chcesz pracować nad niczym dodatkowym i skupić się na postanowieniu z poprzedniego poniedziałku to tak właśnie zrobisz. Każda z Nas będzie pracowała nad swoimi słabościami. Ja już stworzyłam album zdjęć na Facebooku, do którego będę wrzucała jadłospis na cały dzień, przykładowe treningi i jakieś luźne notatki, do których zawsze będzie można wrócić. Pierwsze jadłospisy pojawią się już jutro.
I ostatnia sprawa, która pewnie zmotywuje Was najbardziej ! Za miesiąc wybiorę dwie najbardziej aktywne osoby, które dostaną ode mnie małą niespodziankę. Jedną osobę z Facebooka i jedną z Instagrama. Warto się starać !!
To co, wchodzisz w to ?!
Wiem, że lubicie te wpisy i wiem też, że dawno nie pisałam nic o książkach. Już to nadrabiam i przychodzę do Was dzisiaj z czterema nowymi propozycjami. Dwie książki to pozycje typowo dietetyczne, z których można się całkiem sporo nauczyć, a dwie kupiłam głównie ze względu na przepisy. Coraz częściej szukam inspiracji kulinarnych właśnie w książkach. Nie dla siebie samej, ale do diet moich podopiecznych. Możecie się spodziewać nowych przepisów w jadłospisach !
Książki branżowe godne polecenia
Książki branżowe godne polecenia #1
Insulinooporność – Dominika Musiałowska
Początkowo myślałam, że to książka przeznaczona dla osób, które nie mają żadnego do czynienia z dietetyką. Dowiedziały się, że mają IO i szukają podstawowych informacji na temat tej choroby, gdzie tylko się da. Lubię temat zaburzeń hormonalnych, bardzo dużo czytam i uczę się właśnie w tym kierunku. Wydawało mi się, że wiem całkiem sporo, ale po przeczytaniu tej książki dowiedziałam się wielu rzeczy, o których wcześniej nie miałam pojęcia. Super jest to, że cała książka podzielona jest na działy ze względu na punkt widzenia: dietetyka, trenera personalnego, ginekologa i osoby, która choruje na IO.
W każdej z tych części zawarte są inne informacje. Z punktu widzenia ginekologa, informacje medyczne oraz badania. Z puktu widzenia dietetyka, również informacje o badaniach i oczywiście dieta. U trenera, przykładowy plan treningowy oraz informacje na temat tego, jaki wpływ na IO ma aktywność. Dla mnie to rewelacyjny pomysł, że temat został przerobiony od każdej strony ! To pozycja, którą zdecydowanie mogę polecić zarówno osobom początkującym, jak i średnio-zaawansowanym i zaawansowanym.
Dieta w insulinooporności – Dominika Musiałowska, Magdalena Makaroska
Do druga część książki, o której wspominałam powyżej. Kupiłam ją z polecenia koleżanki, która stwierdziła, że bardzo dużo się z niej dowiedziała. Kupiłam i muszę przyznać, że nie dowiedziałam się z niej niczego nowego na temat samej IO, ale pomysły na przepisy są super ! Jeśli wiecie już co nieco na temat IO to raczej treści w niej zawarte nie przyniosą Wam dodatkowej wiedzy… Na pierwszych stronach znajdziecie odpowiedzi na podstawowe pytania, np. co to jest IO, co to jest cukrzyca, jak je rozpoznać… Podstawa, podstaw. Ale później są przepisy i ta część podoba mi się zdecydowanie bardziej. Część z nich dorzuciłam już nawet do jadłospisów moich podopiecznych
Menu przewidziane jest tutaj na 4 miesiące (5 posiłków każdego dnia). Dodatkowo, kilka stron poświęcono na przepisy deserów (wiele osób chorujących na IO ma problem ze słodyczami i nie wie, co można jeść), listę zakupów (wypisane są produkty z diety, ale niestety nie ma podanych ich ilości) oraz plan treningowy na kilka tygodni.
Szczęśliwe jelita – Vincent Pedre
Książka, którą polecało mi wiele osób, również dietetyków. Nie skończyłam jej jeszcze czytać, ale jestem na końcówce i z czystym sumieniem mogę polecić już teraz. Nie wiem dlaczego, ale lubię książki o jelitach (wiem, jak to brzmi…). Ten temat dla mnie, jako dietetyka, jest niesamowicie ciekawy i każdą książkę pochłaniam w natychmiastowym tempie.
Jak zwykle, w tego typu książkach, w pierwszym rozdziale tłumaczy się, że jelita to podstawa naszego organizmu – tam się wszystko zaczyna i kończy. Jeśli nie zadbamy odpowiednio o ten organ to nie będziemy mogli cieszyć się w 100% ze zdrowia. Zawsze będzie coś, co wpłynie negatywnie na nasz nastrój, a wszystkie dolegliwości mają swój początek właśnie w jelitach. Szczególną uwagę powinny na nie zwrócić osoby regularnie trenujące oraz narażone (lub już chorujące) na choroby immunologiczne. Poza tym, znajdziecie w niej 28-dniowy program oczyszczający, który „uszczęśliwi nasze jelita” i oczywiście przykładowe posiłki dla „szczęśliwych jelit”.
Ja już na blogu poruszałam kiedyś ten temat i wspominałam o tym, że wszystkie choroby – mniejsze i większe – mają początek w brzuchu. Możecie go przeczytać tutaj.
Bikini body w 28 dni – Kayla Itsines
Jeśli jesteście ze mną dłużej to na pewno wiecie, że swoją przygodę z treningami zaczynałam w domu z planem Kayli Itsines – tutaj znajdziecie przykładowe treningi na cały tydzień, które wtedy robiłam. Bardzo lubiłam te ćwiczenia ! Choć wiem, że teraz niewiele by mi dały to wtedy byłam bardzo zadowolona z efektów. Jeśli zaczynacie dopiero ćwiczyć to serdecznie Wam polecam ! Często zaglądam też na jej bloga i wiem, że napisała książki, ale do tej pory były dostępne w wersji anglojęzycznej. Gdy tylko dostałam informację, że będzie dostępna w Polsce, od razu zamówiłam !
Nie ze względu na widzę, bo doskonale wiedziałam, że nie dowiem się z niej niczego nowego, ale ze względu na przepisy. Mnóstwo inspiracji i pomysłów na nowe posiłki. Dla mnie, można by tą książkę przekształcić na typową pozycję kulinarną i byłabym bardzo zadowolona, bo przepisy są rewelacyjne. Poza tym, jeśli jesteście totalnymi laikami to jej treść Wam się spodoba i być może przyda. Natomiast, jeśli czytacie mojego bloga od dłuższego czasu to niestety, nie znajdziecie w niej żadnych nowinek dietetycznych. Niemniej jednak, polecam, jeśli lubicie gotować i próbować nowych potraw !
A Wy, co ostatnio ciekawego czytaliście albo macie zamiar przeczytać ? Może podsuniecie mi jeszcze jakieś ciekawe propozycje ? Nie wiem czy Wy też tak macie, że na mojej półce znajdują się same książki branżowe – w tym wypadku, dietetyczne i medyczne. Może najwyższa pora wziąć się za coś innego, np. podróżniczego ? Czekam na Wasze propozycje
]]>Wiecie już, że uwielbiam sprawiać Wam prezenty i organizować konkursy, prawda ?
Dzień kobiet powinien być dniem wyjątkowym dla każdej z Nas. Przyjęło się, że to mężczyźni powinni nas obsypywać kwiatami, czekoladkami i zabierać na randki. A ja się z tym nie zgadzam… Możemy zadbać same o siebie i sprawić, żeby ten dzień był wyjątkowy. Domowe spa, pyszny deser i kawa z koleżanką albo właśnie drobny upominek… No bo właściwie, dlaczego nie ?
Dlatego, ja też mam dla Was drobny upominek !
Cały dzisiejszy i jutrzejszy dzień będziecie mogli kupić wszystkie rzeczy z mojego sklepu z 10% rabatem. Jeśli zastanawialiście się nad zakupem Healthy plannera albo rozpoczęciem dietetycznej współpracy ze mną to myślę, że to idealny moment. Poza tym, do każdego zamówienia dodam tabele, w których będziecie mogli zanotować swoją dietę, treningi, plany dnia codziennego oraz efekty. Możecie je wydrukować i powiesić na lodówce albo zrobić swój prywatny healthy planner – wystarczy wydrukować w większej ilości i zbindować.
Przypominam jeszcze, że na moim Instagramie trwa rozdawka z moim szkoleniem „Zdrowa (i trwała) redukcja u kobiet”. Dzisiaj wieczorem wylosuję 2 osoby, które otrzymają ode mnie ten kurs. Jeśli macie ochotę dołączyć do zabawy to zapraszam tutaj. Swoją drogą, bardzo Wam dziękuję za aktywność pod tym postem, ilość komentarzy jest niesamowita ! Chciałabym, żebyście byli zawsze tak aktywni. Od razu chce mi się działać dwa razy bardziej
No i jak Wam się podoba taki Dzień kobiet ?
Promocje ruszają już teraz !! Wszystkie ceny w sklepie zostały obniżone o 10%. Przyjemnych zakupów
Dawno mnie tutaj nie było… Sesja w połączeniu z pracą daje popalić, dlatego czuję się trochę usprawiedliwiona Potrzebowałam chwili odpoczynku od bloga, regularnego publikowania na Facebooku czy Instagramie, ale już do Was wracam i do regularnego blogowania też. W najbliższym czasie pojawi się wpis dot. mojej aktualnej diety, pielęgnacji cery oraz diety ze względu na grupę krwi. Jeśli macie jeszcze jakieś propozycje postów to dajcie znać w komentarzu. Chciałam Was jeszcze zaprosić na naszą grupę Majlaa Team (klik) – zdradzam tam super (t)fajne rzeczy !
Luty był dla mnie niesamowicie intensywnym miesiącem. Sesja, kilka trudnych egzaminów, praca, dopracowywanie szkolenia Zdrowa (i trwała) redukcja u kobiet i sam stres związany z wypuszczeniem tego kursu. Na szczęście, ten miesiąc dobiegł już końca, wszystko super się skończyło, a szkolenie odebraliście bardzo pozytywnie – dostałam od Was mnóstwo cudownych opinii. Aż chce się pracować jeszcze więcej !
Na początku miesiąca miałam okazję wziąć udział w warsztatach naturalnego peelingu, organizowanych przez Ministerstwo dobrego mydła. Super wydarzenie ! Sporo się dowiedziałam i będę Was teraz zachęcała do przygotowywania domowych kosmetyków, zwłaszcza peelingów.
W TYM poście opisałam dokładnie, w jaki sposób można przygotować taki peeling w domu oraz czym się kierować przy cerze naczynkowej, suchej czy trądzikowej. Podrzucam Wam jeszcze przepis na peeling, który ja zrobiłam – bardzo mocno nawilżający !
Co najbardziej lubicie w swojej pracy ? Ja chyba to, że mogę ją wykonywać w dowolnym miejscu. Jedyne, czego potrzebuję to internet… No i kawa Moim największym marzeniem jest otwarcie swojej kawiarni z najlepszą kawą, zdrowymi przekąskami i przytulnym miejscem do pracy. Powiem Wam, że już mam nawet wymyśloną nazwę, propozycję deserów i projekt wystroju, haha !
Luty był dla mnie bardzo intensywny, stresujący, ale też niesamowicie przyjemny ! W tym miesiącu pojawiło się moje pierwsze szkolenie on-line Zdrowa i trwała redukcja u kobiet. Dostałam od Was mnóstwo wiadomości, a wszystkie z nich są pozytywne ! Na prawdę, jestem w szoku, ale jednocześnie jestem też niesamowicie zadowolona, że tak bardzo Wam się spodobało.
TUTAJ dowiesz się więcej na temat całego szkolenia, a TUTAJ możesz je zamówić
W lutym miałam też okazję przetestować catering dietetyczny. Jeśli jesteście ze mną dłużej to na pewno wiecie, że już kiedyś prowadziłam projekt Wiem co jem z krakowskim cateringiem, ale tym razem byłam o wiele bardziej zadowolona. Posiłki były bardzo smaczne, świetnie zbilansowane (wersja Strong) i chętnie korzystałabym z niego nadal. Ale z drugiej strony, uwielbiam gotować i chyba nie potrafiłabym z tego zrezygnować tak na dłuższą metę. O tym, jak dobrać catering odpowiedni dla siebie powstał oddzielny wpis – znajdziesz go tutaj.
Wiele osób pytało o tą bluzę… To kolekcja Patriotic, a ja mam dla Was kod rabatowy na wszystkie ich ubrania. Wystarczy, że podczas zakupów wpiszecie hasło: majlaa, a otrzymacie 10% rabatu.
Markę Patriotic odkryłam niedawno i z ich oferty najbardziej spodobały mi się właśnie bluzy. Bez zbędnych grafik i takie, które założę nie tylko do sportowej stylizacji, ale też do bardziej eleganckiego płaszcza – to jest super ! Bluza jest świetnej jakości i bardzo ciepła – na aktualną pogodę jest idealna.
Po opublikowaniu tego zdjęcia na moim Instagramie dostałam kilka wiadomości, że szkoda, że już nie publikuję swoich potraw. Chciałam Wam tylko przypomnieć, że założyłam drugie konto @_withmajlaa, na którym publikuję głównie swoje przepisy, ale też posiłki z diet moich podopiecznych czy metamorfozy. Po kulinarne inspiracje zapraszam Was właśnie tam !
Mój nowy książkowy nabytek ! Czytałam już książkę o IO tej samej autorki, więc musiałam kupić drugą część, tą bardziej kulinarną. Jestem jej bardzo ciekawa W związku z tym, w jadłospisach pojawi się mnóstwo nowych przepisów, a na blogu już niedługo nowy wpis z serii Książki branżowe.
Love crossfit ! Niedawno pisałam o moich aktualnym planie treningowym, który uległ małej modyfikacji. Wspominałam tam, że będę chciała robić 5 treningów w tygodniu, ale ze względu na studia niestety nie uda mi się to. Trenuję teraz 4/5 razy – w tygodniu z uczelnią 4, a w tygodniu bez uczelni 5 razy. Taki system bardzo mi odpowiada A jeśli jesteście ciekawi moich treningów to zajrzyjcie tutaj.
Mój wpis o detoksie sokowym cieszył się ogromnym zainteresowaniem i to, co zauważyłam – macie podobną opinię na ten temat. Postanowiłam przetestować takie „oczyszczenie” na sobie, ale poza moimi odczuciami i spostrzeżeniami, w poście napisałam też o dietetycznym punkcie widzenia na taki detox.
Chciałam Wam jeszcze przypomnieć o kodzie rabatowym na wszystkie produkty marki FoodSpring. Podczas zakupów wpiszcie hasło: majlaaFSG, a otrzymacie 20% rabatu na całe zamówienie. Takie produkty są idealnym rozwiązaniem na szybkie śniadanie albo przekąskę poza domem. Brak czasu nie może być wymówką dla zdrowego odżywiania !!
Na zakończenie jeszcze małe ogłoszenia parafialne… Kochani, szukam osób do współpracy – na początek, fotografa i grafika. Nie musicie mieć wykształcenia i wielkiego doświadczenia, dla mnie liczą się Wasze umiejętności, kreatywność i chęci. Jeśli lubicie moją stylistykę i chcecie ze mną trochę popracować to wysyłajcie swoje zgłoszenia z przykładowymi pracami na maila: [email protected] ! Tytuł maila: fotograf lub grafik, w zależności od tego, co Was interesuje.
A Tobie, jak minął ostatni miesiąc ?
Po więcej zdjęć zapraszam na mojego Instagrama
]]>Już nie raz pisałam o mojej przemianie z chorowitej chudzinki do tego, jak wyglądam i czuję się teraz. Szczerze mówiąc, miałam już więcej nie poruszać tego tematu, bo ileż można… Ale prosiłyście, abym opisała swoją historię od początku do końca. Poza tym, dostaję czasem takie wiadomości, że po prostu nie mogę nie poruszyć jeszcze raz tego tematu. Zróbcie sobie (bardzo) duży kubek kawy lub herbaty i zarezerwujcie wolne popołudnie, bo trochę się rozpisałam. Jeśli choć w najmniejszym stopniu interesuje Was ten temat to wpis na pewno Wam się spodoba.
Po przeczytaniu zostawcie komentarz otuchy. Już nie dla mnie, ale dla innych czytelniczek, które chcą (albo nie chcą, ale powinny) uporać się z podobnym problemem.
Wszystko to zaczęło się w gimnazjum. Nowa szkoła, nowe towarzystwo, pierwsze miłości, wiecie jak jest… Nigdy nie należałam do chudzinek. Uwielbiałam jeść, coś tam też ćwiczyłam, ale raczej nie mogłam się pochwalić super szczupłą sylwetką, jak moje niektóre koleżanki. Zaczęło się czytanie poradników, szukanie informacji o dietach w internecie (oczywiście w tajemnicy przed rodzicami) i wprowadzanie restrykcji, choć nie miałam na ten temat zielonego pojęcia. Na początku, po prostu zrezygnowałam ze słodyczy i fast-foodów. Mówiłam, że to niezdrowe i nie muszę tego jeść. Rodzice rzeczywiście popierali moją decyzję i doskonale rozumieli, że czekoladki nie są do niczego potrzebne. Gorzej było z babcią, no bo jak można jej odmówić ciasta ? Ale spokojnie, ja zawsze znalazłam dobrą wymówkę ! A to nie mam ochoty, a to mnie brzuch boli, a to jestem najedzona. Uwierzcie mi, że odchudzająca się nastolatka jest mistrzynią znajdywania wymówek, żeby tylko uniknąć jedzenia !
Za słodyczami i fast-foodami poszły kolejne restrykcje. Najpierw pieczywo, później smażone i ziemniaki, na końcu całkiem rezygnowałam z kolacji. Pamiętam, jakby to było wczoraj – ustaliłam sobie taką granicę, że po 18 nic nie jem (wyczytałam, że nie można jeść wieczorem, jeśli chce się schudnąć). Jeśli byłam głodna to jadłam kolację o 18, a jeśli nie to nie jadłam wcale. Wiecie, jak to się skończyło ? Tak, że przez cały dzień potrafiłam nic nie zjeść. A najgorsze jest to, że ja się do tego nawet nie praktycznie w ogóle nie zmuszałam. Początkowo czułam głód, ale z czasem nawet on minął. Żołądek skurczył mi się do tego stopnia, że po zjedzeniu jednej mandarynki byłam wypełniona po brzegi. Albo tak sobie po prostu wmawiałam… Teraz mogę sama decydować o tym, co jem i sama też sobie gotuję. Kilka lat temu nie było tak kolorowo. O ile śniadanie przygotowane do szkoły mogłam wyrzucić lub komuś oddać, tak obiad i kolację musiałam zjeść. Oczywiście tylko umownie. Chyba nie myślicie, że nic nie wykombinowałam ? Wyrzucałam, chowałam, dawałam kotu, psu, trochę zostawiałam, żeby nie było, że wszystko zjadłam… Teraz to wszystko sobie przypominam i śmiać mi się chce ze swojej własnej głupoty. Pytanie brzmi PO CO ?!
Waga spadała bardzo szybko. Jak się pewnie domyślacie, niesamowicie mnie to cieszyło i – uwaga – motywowało do tego, żeby jeść coraz mniej i mniej ! Potrafiłam ćwiczyć tak długo w ciągu dnia, aż waga wskazała mniej. Ale niestety, za coraz niższą wagą poszły też inne skutki. Cienkie włosy, połamane paznokcie, przesuszona skóra, nieustające poczucie zimna. Nie miałam ochoty na spotkania z rodziną, grę z nogę z przyjaciółki, wyjazdy na zakupy – czynności, które wcześniej uwielbiałam. Za dzieciaka mało było mnie w domu. Cały czas biegałam po dworze, skakałam po drzewach, spotykałam się z koleżankami. W tamtym czasie, praktycznie 3/4 dnia spędzałam przed telewizorem. Nie miałam kompletnie siły !!
Z czasem straciłam też miesiączkę i jak się później okazało, wywołałam nadczynność tarczycy. Za rozregulowanymi hormonami tarczycy posypały się inne. Wszystkie moje wyniki badań były wręcz katastrofalne. Ale myślicie, że wtedy się tym przejmowałam ? Dla mnie najważniejsze było to, że chudnę. Wolałam być chora i szczupła, niż przytyć. Tak, teraz też sama w to nie wierzę… Tak przeminęły mi jakieś 2 lata. Tego czasu nie wrócę, ale na szczęście w porę się opamiętałam.
Największa przemiana w mojej głowie zaszła między gimnazjum, a liceum. Wtedy zrozumiałam, że nie tędy droga. Co mi z tego, że jestem chuda (w tamtym czasie ważyłam jakieś 38kg), skoro nie spotykam się z przyjaciółmi, nie mam na nic ochoty, ani siły. Nie wspominając o tym, że nie miałam miesiączki. To nie jest normalne u dziewczyny idącej do liceum. Mam nadzieję, że też tak uważacie Zaczęłam trochę bardziej interesować się zdrowym odżywianiem. Czytałam gazety i książki, oglądałam programy, przeglądałam blogi. Zaczęłam więcej jeść i ćwiczyć – głównie w domu. Przytyłam, sylwetka kompletnie się zmieniła, miesiączka wróciła, ale w głowie nadal miałam te myśli, co mogę zjeść, a czego nie. Nieustannie przeliczałam, kombinowałam, zastanawiałam się. Nie potrafiłam po prostu wyjść do babci na obiad bez wyrzutów sumienia. Z ręką na sercu, takie coś trwało dobrych kilka miesięcy albo i kilkanaście. I wiecie co ? To zdecydowanie bardziej uciążliwe, niż to, że się nie je. Z jednej strony chciałam, ale nie pozwalała mi na to głowa. Cały czas krążyła ta myśl „nie jedz, bo przytyjesz”. To zdecydowanie najtrudniejszy element takiej przemiany ! I na pewno wiedzą o tym wszystkie dziewczyny, które przeszły przez to samo, co ja.
Jak już zaczęłam jeść, tak wpadłam ze skrajności w skrajność. Jadłam wszystko… Dzień bez paczki ciastek był dniem straconym. Jeśli lody to od razu kilka. Co chwilę wchodziłam do KFC albo wyciągałam rodziców na pizzę. Z jednej strony wiedziałam już, że muszę przytyć i myślałam, że tym sposobem zrobię to szybko i efektywnie. Ale z drugiej strony, nadal miałam ten głos wyrzutów sumienia. Tak przytyłam i znów poczułam się fatalnie… Boczki wylewały się ze spodni, na plaży wciągałam brzuch i to, co najgorsze – nabawiłam się fatalnych nawyków ! Nie byłam bardzo gruba, ale byłam zdecydowanie zaniedbana. Jadłam syf i kompletnie nie ćwiczyłam – to nie mogło się dobrze skończyć.
Wiem, że dla niektórych to normalna sylwetka, ale ja czułam się fatalnie… Jadłam, piłam i wokół tego kręciło się moje życie. Nie chciało mi się ćwiczyć, uczyć, spacerować… Chodziłam w dużych bluzach, a na zdjęciach ustawiałam się tak, żeby wyglądać, jak najlepiej.
I ostatni etap, który przywiódł mnie do miejsca, w którym jestem teraz. Na początku zeszłego roku stwierdziłam, że nie chcę tak dłużej żyć. Nie podobam się sobie i czuję się fatalnie – pod względem ogólnego samopoczucia, jak i sylwetki. W tamtym czasie nie do końca wiedziałam, co z czym ugryźć. Zwróciłam się do trenera z prośbą o pomoc, zaczęłam dietę i treningi na siłowni. I tak to trwa do dnia dzisiejszego… Oczywiście, to jak wyglądał mój tryb życia rok temu, a teraz to ogromna przepaść. Zmieniło się moje podejście do diety, do treningu. Zmieniło się moje myślenie i nastawienie. A co najważniejsze, zmienił się mój styl życia. Bo to, jak jem teraz i to, że trenuję z przyjemnością to mój styl, którego nigdy w życiu nie chciałabym się pozbyć. Dopiero teraz, gdy jestem uziemiona w domu widzę, jak strasznie brakuje mi codziennej aktywności.
To prawda, że cały czas trzymam dietę, ale tylko dlatego, że tak chcę. Mam pewien cel sylwetkowy, który chciałabym osiągnąć, a dieta (a właściwie te nawyki) towarzyszą mi każdego dnia. Niemniej jednak, gdy tylko nadarzy się okazja, wyjeżdżam albo po prostu mam na to ochotę to jadę do babci, idę do restauracji albo wychodzę na lody i nie mam z tym ŻADNEGO problemu. Przez 2 tygodnie na Sri Lance jadłam „syf” i nawet przez myśl mi nie przeszło, żeby nie zjeść tego ryżu, bo on jest smażony, a w ogóle to nie wiadomo, co w nim siedzi. Cieszyłam się, że mogę tam być i mogę popróbować nowych smaków, a po powrocie do domu, wrócę też do swoich przyzwyczajeń. Jeszcze rok czy 2 lata temu byłoby to niemożliwe, bo moje myśli kręciły się wokół tego, co mogę, a czego nie.
Taka wolność jest cudowna ! Na co dzień jem zdrowo, bo tak lubię najbardziej. Świetnie się czuję, mam siłę na treningach, jestem zadowolona z tego, jak wyglądam i czuję, że może być lepiej. Ale jednocześnie, jak tylko mam ochotę na coś „zakazanego” to jem to bez najmniejszych wyrzutów sumienia i nawet nie pomyślę „nie jedz tego, bo przytyjesz” – o nie ! Za mną długa droga, bo od podjęcia decyzji o chęci przytycia do dnia dzisiejszego minęło jakieś 6 lat. Ale warto było przez to przejść, żeby cieszyć się swoją dietą tak, jak to wygląda na dzień dzisiejszy. Jest cudownie ! To, co mogę Wam poradzić to – znajdźcie osobę, która będzie Was wspierała i kontrolowała to, czy jecie odpowiednio oraz uzbrójcie się w cierpliwość.
]]>Udało mi się wprowadzić już całkiem sporo zdrowych nawyków, z których jestem bardzo zadowolona, choć na początku wcale nie było łatwo… Poranny rozruch (który teraz zamieniłam na poranny spacer z Fado), szklanka wody z cytryną po przebudzeniu, regularne treningi, rezygnacja ze słodyczy… I jeszcze kilka innych. Z jednymi poszło mi szybciej, z innymi nie było tak kolorowo… Ale cały czas jest coś, nad czym chciałabym popracować i co nie daje mi spokoju. Zresztą, jestem pewna, że Wy tez coś takiego macie, prawda ?
Określone dni pracy – kocham swoją prace i uwielbiam kontakt z Wami, ale jednej rzeczy nie potrafię w sobie wypracować – odpoczynku. Jeśli mieliście/macie okazję ze mną współpracować to doskonale wiecie, że na wszystkie wiadomości odpowiadam na bieżąco – świątek, piątek czy niedziela. Wyjątkiem są wakacje (wtedy nabieram żółwiego tempa) i święta rodzinne. Plany układam w tygodniu, w weekendy i na uczelni. Wszystko fajnie i powiem Wam szczerze, że w ogóle mi to nie przeszkadza, ale kiedy wszyscy naokoło mi mówią, że na dłuższą metę nie dam rady to dotarło do mnie, że taka jest prawda… Regeneracja i relaks musi być częścią życia każdego z nas !
Dlatego, od nowego roku pracuję od poniedziałku to piątku, a w weekend odpoczywam. To będzie czas na aktywność, szkolenia, czytanie książki, przygotowywanie wpisów… Wszystkie plany będę robiła właśnie w tym dniach, a w weekend nawet nie zaglądam na maila. To będzie dla mnie najtrudniejszy element pracy, ale w końcu muszę się go nauczyć. I mam cichą nadzieję, że to zrozumiecie
Jest jedna rzecz, która kuleje w mojej diecie i ciężko jest mi ją przeskoczyć. Jem za mało ryb ! Mięso, jaja, strączki – z nimi nie mam żadnego problemu. Ale jeśli zjem rybę raz w tygodniu to jest już dobrze. Nie to żebym nie lubiła, ale jestem leniwa i łatwiej jest mi zrobić jajecznicę, niż piec dorsza. Dlatego, jak już jem te ryby to wędzonego łososia albo makrelę – szybko, łatwo i przyjemnie. I to właśnie ten element mojego żywienia, nad którym powinnam popracować… Ryba 3 razy w tygodniu (dorsz, pstrąg, łosoś, tuńczyk – więcej pieczonych, a mniej wędzonych). Kto się przyłączy ? Może zacznę tutaj publikować więcej przepisów na ryby ?
Przy okazji, podrzucam moje ulubione przepisy na pyszną rybę.
Przepis na makaron z krewetkami i szpinakiem
Filet łososia z ryżem
Sałatka z tuńczykiem i kaszą pęczak
Zacznę się rozciągać…
Wróć ! Chciałabym zacząć się rozciągać. Pamiętacie moje wyzywanie „w 2017 zrobię szpagat” ? Po miesiącu rozciągania i wizyt u fizjo uświadomiłam sobie, że nie tylko nie zrobię go w 2017, ale prawdopodobnie nie zrobię go nigdy. Z jednej strony doskonale wiem, że jestem drewnem i z tego powodu nie mogę robić części ćwiczeń na treningu, które bym chciała, ale z drugiej strony tak ciężko mi się za to zabrać… Rozumiecie mnie, prawda ? Trening super, cardio okej, ale rozciąganie… Eh… No nic, czasem trzeba się zmusić do rzeczy, których nie lubimy robić i nic na to nie poradzimy. Ale w tym roku już nie rzucę sobie żadnego wyzwania związanego z rozciąganiem i szpagatami, haha. Po prostu, chce to robić regularnie, dla siebie samej i własnego zdrowia.
Ograniczę ilość coca coli, energetyków i innych napojów zero. Jak to się mówi, szewc w dziurawych butach chodzi… Doskonale wiem, że to niezdrowe i wszystkim naokoło to powtarzam, a sama co chwilę trzymam w ręce jakąś puszkę. Ze mną to jest tak, że przez miesiąc mogę nawet łyka nie wziąć, a później jak się wkręcę to codziennie piję puszkę albo dwie takich napojów. Nie będę mówiła, że nie napiję się w ogóle, bo właściwie czemu nie ? Chcę je po prostu ograniczyć do maksymalnie jednej puszki w tygodniu. Zamiast tego, wolę napić się kawy
Zobaczymy, jak długo wytrzymam…
Zacznę mocniej dbać o swoją cerę i ciało. Z natury mam bardzo suchą skórę i wystarczy, że 2 dni zapomnę użyć czegoś nawilżającego i później skutki tego muszę „nadrabiać” przez kolejny tydzień. Niestety, z natury jestem leniwcem i ciężko jest wyrobić mi w sobie nawyk takiej codziennej, skrupulatnej pielęgnacji. Tak, koreańska pielęgnacja też poszła w odstawkę… Dlatego, postanowiłam sobie, że CODZIENNIE będę robiła coś dla siebie – maseczka na twarz, peeling ciała, porządne nawilżenie cery, olejowanie paznokci, itp.
Postaram się też wrócić do koreańskiej pielęgnacji cery, a przy okazji może przetestuję jakieś kosmetyczne nowinki. Polecicie mi coś fajnego do pielęgnacji cery problematycznej i suchej ?
To takie podstawowe nawyki, które chciałabym teraz w sobie wypracować. Mam nadzieję, że sprawnie to pójdzie ! A Wy, macie jakieś noworoczne postanowienia / cele albo właśnie, tak jak ja, nowe nawyki do wypracowania ?
]]>Tym razem to nie tylko wpis z serii Last month i zakończenie miesiąca, ale też zakończenie roku ! Przy każdym tego typu wpisie mam wrażenie, że miesiąc mija, jak szalony. A teraz odnoszę takie samo wrażenie w przypadku całego roku, Wy też ? Dopiero co bawiliśmy się na poprzednim Sylwestrze, a teraz już trzeba się szykować na następny. Dzień za dniem uciekają, jak szalone !
Jestem daleka od stawiania sobie noworocznych postanowień i tych wszystkich śpiewek „Od Nowego Roku…”. Ja nie mam żadnych postanowień, ale mnóstwo celów i planów, które chcę zrealizować. Bardzo się cieszę, że to już styczeń i na prawdę, nie mogę się doczekać tego, co mnie czeka w tym roku. Sama nie wiem dlaczego, ale jestem bardzo podekscytowana ! Tymczasem, szykuję post i uciekam szykować się na zabawę. Trzeba pożegnać ten rok z przytupem !!
Grudzień był u mnie miesiącem pod hasłem – remont. Przez całe życie nie byłam tyle razy w Ikei, Castoramie i innych tego typu sklepach. Ofertę znam na pamięć i mam wrażenie, że kolejny remont mogłabym zrobić samodzielnie, haha. Obiecałam Wam kilka wpisów wnętrzarskich (wiem, że kilka osób na nie czeka) – zacznę je publikować jeszcze na początku stycznia.
Remontu ciąg dalszy… W takich warunkach piłam ostatnio większość kaw przed treningowych.
W kwestii treningów i diety jestem bardzo zadowolona w tym roku ! Co prawda, ostatni okres masowy skończyłam z tragiczną sylwetką, „dzięki” pomocy jednego z trenerów – ale o tym może opowiem Wam innym razem… Jednak, po zrezygnowaniu ze współpracy wzięłam się za to wszystko sama i jak widać na powyższych zdjęciach, wyszło mi to na dobre. Mocno przepracowałam ostatnie miesiące, a kolejne przepracuję jeszcze bardziej. Nie mogę się doczekać… To znaczy, jak tylko wyleczę swoją Sylwestrową kontuzję
W grudniu platforma OLX zorganizowała świetną akcję, dzięki której wszyscy mieliśmy okazję pomóc psiakom ze schroniska. Wystarczyło zainstalować aplikację i codziennie klikać w kostkę, aby nakarmić jakiegoś psa. Z tego co wiem, udało się wysłać kilka ton karmy. Cudownie, oby takich akcji było coraz więcej i więcej !!
Bluza – Patriotic | legginsy – Under Armour | buty – UGG | świąteczne skarpety – Pepco
Jestem bardzo ciekawa, jakie macie żywieniowe podejście do Świąt ? Ja w Wigilię zjadłam bardzo mało (zawsze poszczę i jem tylko kolację Wigilijną), a w pierwszy i drugi dzień Świąt jadłam co chciałam i ile chciałam. I niczego nie żałuję !! Takie same „zalecenia” dostała też większość moich podopiecznych. Uważam, że jeśli jemy na co dzień zdrowo i trenujemy to te 2-3 dni w niczym nam nie przeszkodzą. Pod warunkiem, że po Świętach wrócimy do dawnych nawyków. Tak było, prawda ?
Mój piernik zrobił w tym roku furorę ! Możecie sobie tylko wyobrazić, w jakim szoku wszyscy byli, jak mówiłam, że to ciasto na bazie pomidorów. Jest słodki, bardzo aromatyczny i wilgotny. Dla mnie to najlepszy piernik, jaki kiedykolwiek jadłam (wszystkie te sklepowe się chowają) i koniecznie musicie go spróbować. Poza Świętami smakuje równie dobrze Przepis znajdziecie tutaj.
Takie piękne, kolorowe niebo uchwyciłam pewnego dnia…
Po Świątecznym obżarstwie najlepiej sprawdza się zielony koktajl ! Do tego dałam dużo szpinaku, jarmuż, banana, sok z cytryny, imbir, mleko kokosowe i odżywkę białkową. Pycha !
„Ej, weź mi zrób takie zdjęcie tutaj… Tylko chwila, najpierw muszę się poprawić” – hahah.
Trenujecie sami czy z partnerem ?
Świąteczny niezbędnik – długie, grube skarpety, pierniczki i kawa. No i Fado oczywiście…
Praca w domu to z jednej strony super sprawa. Mogę pracować o której chcę i jak długo chcę. Przy okazji, wypić kawę, zjeść posiłek albo wyjść z Fado na spacer. Ale z drugiej strony, to przekleństwo, przynajmniej dla mnie. Jestem osobą, która uwielbia być w ruchu i po jakimś czasie nic mnie tak nie męczy, jak siedzenie w domu. Dlatego, ostatnio coraz częściej zabieram laptopa i przenoszę się do kawiarni. Fado oczywiście mi towarzyszy
Użytkownicy Instagrama, robicie sobie takie roczne podsumowanie swoich wpisów ? To top 9 według moich obserwatorów ! Które zdjęcie spośród nich podoba Ci się najbardziej ? Moim ulubionym jest środkowe i to z plaży na Sri Lance
Gotowi na Sylwestrową zabawę ? Ten rok trzeba zakończyć z przytupem i godnie rozpocząć kolejny !
Korzystając z okazji, chciałabym Wam już teraz życzyć samych wspaniałości w Nowym Roku !
Napiszcie listę celów i marzeń, które chcielibyście zrealizować. Sprawdziłam na sobie, że takie skonkretyzowanie celów na prawdę się sprawdza ! Róbcie wszystko zgodnie z własnymi przekonaniami i nie zwracajcie uwagi na to czy komuś się to podoba, czy nie… Pod warunkiem, że przy okazji nikomu nie robicie krzywdy Niech to będzie Twój rok !!
]]>Koniec roku to dla mnie czas podsumowań, a ten wpis jest jednym z elementów takiego podsumowania. Lubię co jakiś czas spojrzeć i przeanalizować, jakie posty najchętniej czytacie i które podobają Wam się najbardziej. W tym roku wygrywają wpisy dietetyczne i darmowe jadłospisy – co mnie niezmiernie cieszy. To oznacza, że ufacie mi, mojej pracy i chętnie korzystacie z planów, które dla Was komponuję. To co, kto skorzystał z jakiegoś jadłospisu, który pojawił się na blogu ? Obiecuję, że w tym roku będzie ich jeszcze więcej !
Poniżej przypominam 15 wpisów, w które wchodziliście najchętniej (kolejność nie jest przypadkowa) – tak przynajmniej wskazuje Google Analytics. Daj znać w komentarzu, który wpis opublikowany w 2017 roku podobał Ci się najbardziej lub okazał się dla Ciebie najbardziej przydatny !
Zdrowy jadłospis dla każdego – 1600 kcal
To jeden z pierwszych jadłospisów, który pojawił się na blogu. Jak widać, ta seria bardzo Wam się spodobała i to mnie niesamowicie cieszy. Dietetyka i układanie jadłospisów to moja praca, ale jeśli przynajmniej w takim stopniu mogę pomóc osobom, które nie mogą się do mnie zgłosić po dietę to będę to robiła nadal.
Pomysły na śniadanie z odżywką białkową
W tym poście znajdziecie odpowiedź na pytanie „A jak wykorzystać odżywkę białkową?”. Ja nigdy nie piję takiego klasycznego shake’a białkowego, ale odżywkę wykorzystuję do owsianki, jaglanki, omleta i innych potraw, które jem zazwyczaj po treningu. Zobaczcie moje pomysły na śniadanie z białkiem !
Śniadanie białkowo-tłuszczowe bez jajek
Ten post powstał z myślą o tych, którzy chcą przestrzegać zasady śniadania białkowo-tłuszczowego, ale ze względu na różne alergie i nietolerancje nie mogą jeść jajek. To spory problem, bo jajecznica czy jajka sadzone są najłatwiejszą i najpopularniejszą formą śniadania BT. Jednak, w tym poście pokazałam Wam, że można zjeść coś więcej oprócz jajek, a nadal być wiernym śniadaniom bez węgli.
Zdrowy jadłospis dla każdego – 2000 kcal
Zdrowy jadłospis dla każdego – 1800 kcal
Słodki omlet na 5 sposobów
Za każdym razem, gdy publikuję gdzieś zdjęcia mojego omleta to dostaję pytania, jak go robię, że jest taki gruby i pulchny. W tym poście nie znajdziecie odpowiedzi na to pytanie, ale TUTAJ już tak. A jak już poznacie moją technikę smażenia omleta to zajrzyjcie do powyższego posta i zainspirujcie się kilkoma przepisami.
Desery z wykorzystaniem odżywki białkowej
Wcześniej mogliście zobaczyć pomysły na śniadanie z odżywką białkową, to teraz czas na deser ! Świetnie sprawdzą się do kawy, ale też po treningu czy na śniadanie. Zobaczcie, jakie pyszności można wyczarować z kilku podstawowych produktów.
Śniadanie białkowo-tłuszczowe na słodko
Kolejny post, w którym pokazałam pomysły na śniadanie bez dodatku węglowodanów, ale tym razem z użyciem jajek (przynajmniej w większości przypadków) i na słodko. Nie wiem, jak Wam, ale z takim posiłkiem najbardziej kojarzy mi się owsianka, jaglanka albo omlet. Tutaj znajdziecie kilka przepisów na słodko, ale bez węglowodanów !
Zdrowy jadłospis dla każdego – 2300 kcal
Zdrowy jadłospis dla każdego – 1800 kcal bez laktozy
To był pierwszy jadłospis z tych bardziej specjalistycznych, który opublikowałam. Do tej pory komponowałam różną kalorykę, ale dla osób zdrowych, bez żadnych alergii i nietolerancji. Pod tym linkiem znajdziecie jadłospis bez laktozy, a w zakładce z darmowymi jadłospisami jeszcze jeden – bez glutenu. Właśnie takich chciałabym publikować więcej – co Wy na to ?
Kayla Itsines – wyzwanie treningowe
Wpis jeszcze zza czasów, kiedy ćwiczyłam (albo raczej, starałam się ćwiczyć) w domu. Na siłownię nigdy nie było mi po drodze, a crossfit nawet nie przeszedł mi przez myśl. Cieszę się, że wszystko zmieniło się o 180 stopni ! Niemniej jednak, jeśli wolicie ćwiczyć w domu albo dopiero zaczynacie swoją przygodę z aktywnością to polecam to wyzwanie w 100%. O wiele bardziej, niż te wszystkie filmy dostępne na YT !
Moje odżywianie – śniadanie
Z tego typu wpisów pojawił się jeszcze post odnośnie mojej kolacji, posiłku przed i po treningu, choć te wpisy nie są już w 100% aktualne. Trochę się pozmieniało w moim żywieniu i zastanawiam się nad opisaniem mojej aktualnej diety. Jakie jem śniadania, kolacje, posiłki około treningowe, czy jestem na masie, redukcji, itd. Co Wy na to ?
Chlebek bananowy bez jajek i mleka
To jeden z Waszych ulubionych przepisów, który w tym roku klikaliście najchętniej, choć opublikowałam go już dawno temu. Wcale mnie to nie dziwi, bo chlebek jest pyszny i bardzo łatwy w przygotowaniu. Poza tym, mogą go zjeść alergicy ! Ale zachęcam Was też do przeglądania i korzystania z innych moich przepisów.
Załamanie metaboliczne – udało mi się z tego wyjść
Bardzo się cieszę, że ten wpis cieszył się takim zainteresowaniem ! Ciężko było mi go pisać i mocno się stresowałam przed publikacją. Ale myślę, że w ten sposób udowodniłam Wam, że można wyjść z takiej sytuacji. Mnie się udało, a teraz mogę pomagać w tym swoim podopiecznym, co sprawia mi jeszcze większą radość.
Jedzenie w Albanii – czyli co, gdzie i za ile
To jedyny post podróżniczy w top 15. Zdaję sobie sprawę z tego, że znaczna większość woli wpisy dietetyczne. Zresztą, nic w tym dziwnego, w końcu w tej tematyce czuję się najlepiej. Ale jednocześnie, kocham podróże i zawsze będą tutaj pojawiały się jakieś wpisy z moich wyjazdów. Osoby, które za nimi nie przepadają muszą mi wybaczyć
To były Wasze (przynajmniej według GA) ulubione posty, a teraz czas na moje – wybrałam top 3 ! Pewnie wybór Was nie zaskoczy, bo to połączenie tego, co kocham najbardziej – podróże, treningi, zdrowe odżywianie. Chciałabym, żebyście w komentarzu zostawili link do posta, który spodobał lub przydał Wam się najbardziej. To ułatwi mi pracę nad blogiem w nowym roku. Chcę, żeby to miejsce było dla Was przydatne, motywujące i inspirujące, ale musicie mi w tym pomóc !
W tym roku wydarzyło się wiele fajnego. Byłam w kilku świetnych miejscach, zaliczyłam kilka eventów, przeżyłam kilka przygód, które na długo zapadną w mojej pamięci, ale to Sri Lanka była największą przygodą tego roku. Nie… To była największa przygoda mojego życia i najpiękniejsze 2 tygodnie. Tego wyjazdu nie zapomnę nigdy i już nie mogę doczekać się kolejnego. KOCHAM PODRÓŻE ! Chcę zwiedzać tak dużo i tak często, jak to tylko możliwe, a przy okazji „zabierać” Was w te miejsca przy pomocy zdjęć i wpisów.
Krew, pot i łzy – czyli masakrator run
Najpierw pojechałam na trening organizowany przez Reeboka pod hasłem „Wyjdź ze swojej strefy komfortu”, a miesiąc później wzięłam udział w tym biegu. Praktycznie bez żadnego przygotowania… Chodziłam tylko na siłownię i po pierwszych 100m wiedziałam, że siłowo nie będzie źle, ale wydolność (a raczej jej brak) mnie zabije… Po żadnym innym treningu nie czułam się tak zmęczona i obolała, jak po tym biegu. Ale przygoda była niesamowita. A ja, dzięki temu nabrałam tylko ochoty na więcej i w tym roku znów chcę wystartować w podobnym biegu !
Moje zdrowe nawyki, z których jestem dumna
To jeden z moich ulubionych wpisów (nie potrafię wybrać tego jednego, jedynego) dotyczących zdrowia. Na jego podstawię widzę, jak długą drogę przeszłam, żeby wyrobić w sobie takie nawyki, z których teraz jestem dumna. Na mojej liście pojawiło się kilka nowych punktów, które chciałabym wprowadzić w życie, a później przekształcić w nawyk, właśnie w nadchodzącym roku. Dajcie znać, z jakich swoich dietetycznych zmian jesteście najbardziej dumni !
]]>Listopad minął mi pod znakiem wyjazdów ! Najpierw Sri Lanka, później kilka dni w Polsce i Bergamo. Tak mogłabym spędzać każdy miesiąc… Niestety, wszytko co dobre szybko się kończy. Pora wrócić do nauki, pracy i regularnego blogowania. Choć z tym ostatnim nie jest łatwo, bo ostatnio brakuje mi doby na wszystko. Bardzo Was przepraszam za to, że wpisy ostatnio pojawiają się tak rzadko, ale robię wszystko, co w mojej mocy, żeby pisać tutaj regularnie. Zostawiam Was ze zdjęciami z ostatniego miesiąca i wracam do pracy
Jak zawsze, zachęcam Was do zostawienia swojej nazwy Instagrama w komentarzu, chętnie zajrzę !
Na pewno wśród Was są kosmetyczne specjalistki. Przymierzam się do zakupu jakiegoś zestawu startowego z hybrydą. Strasznie nie lubię „użerać” się z lakierami i malować paznokcie co 2 dzień, a do swojej kosmetyczki mam kawałek, dlatego stwierdziłam, że będę robiła paznokcie w domu. Możecie mi polecić jakąś firmę, której lakiery będą odpowiednie dla takiego laika, jak ja ? Słyszałam sporo dobrego o NeoNail, ale chętnie poznam Waszą opinię.
Ten widok nigdy mi się nie znudzi !!
Część miesiąca z gołymi stopami na gorącym piasku, a część w kozakach i zimowym płaszczu. Zdecydowanie bardziej wolę tę wersję po lewej. Marzy mi się jakiś malutki domek w ciepłym miejscu, gdzie mogłabym uciekać na zimę z Polski…
Gorący piasek + kokos + książka = udany dzień. Po powrocie najbardziej mi brakuje właśnie tych kokosów !
„Insulinooporność” przerobiłam w kilka dni i muszę potwierdzić opinię innych osób – świetna książka. Napisana w bardzo prostym języku, z punktu widzenia osoby chorej, ale jednocześnie można się z niej bardzo wiele dowiedzieć. Polecam przede wszystkim osobom, które cierpią a IO i nie do końca wiedzą, jak ją ugryźć, a nie mogą sobie pozwolić na kontakt z dietetykiem,
Szykuję dla Was nowy wpis z serii Książki branżowe. Tam napiszę trochę więcej na jej temat
Ryż, kokos i chilli to podstawa diety na Sri Lance. Tak się zastanawiam… Chcielibyście wpis o kuchni lankijskiej i jednocześnie o tym, jak radziłam (jeśli tak można to nazwać…) sobie z dietą ? Jestem w trakcie pisania o tym, jak zorganizować taki wyjazd samodzielnie, ale chętnie przygotuję coś jeszcze. Lubię te podróżnicze wpisy
Na powyższych zdjęciach możecie zobaczyć dwa najlepsze śniadania, jakie mieliśmy okazję zjeść na Sri Lance. Na pierwszym śniadanie przygotowane w „hotelu”, w którym spaliśmy, a drugie w knajpce przy plaży… Omlet, tosty i guakamole – czy może być coś lepszego ?
Jak już jesteśmy w temacie jedzenia to chciałam Wam przypomnieć o wpisie, który opublikowałam kilka dni temu. Znajdziecie tam 7 różnych propozycji na śniadanie – w każdy dzień tygodnia inne. Są propozycje białkowo-tłuszczowe i z węglowodanami. Na słodko i na słono. Na pewno każdy znajdzie coś dla siebie !
Wróciłam do rzęs… Niesamowita wygoda ! A więcej na temat tego zabiegu możecie poczytać tutaj.
Dobrze wrócić do regularnych treningów po takiej przerwie. Jadąc na wakacje miałam plany, żeby robić tam treningi, a szczerze mówiąc, zrobiłam tylko jeden. Niekoniecznie dlatego, że mi się nie chciało, a po prostu nie było jak. Przez pierwsze kilka dni bardzo dużo chodziliśmy. Wstawaliśmy rano, a wracaliśmy wieczorem wykończeni. W drugim tygodniu zrobiłam 1 trening na plaży i na tym koniec. Możecie sobie tylko wyobrazić, z jaką chęcią poleciałam na crossfit po powrocie…
Wiele osób na Instagramie pytało o moje ubrania z tego zdjęcia…
Po kilku dniach (i 3 treningach) w domu, przyszedł czas na weekend w Bergamo. Piękne miejsce, ale jednak polecam je zwiedzać latem. Było piekielnie zimno !!
Coraz bliżej Święta…
Jadąc do Włoch wiedziałam, że muszę spróbować pizzy. Takiej wiecie, prawdziwej, włoskiej… Cienkie ciasto, mozzarella i sos pomidorowy, nic więcej. Nie wiem czy trafiliśmy na złe miejsce, czy to po prostu taki region, ale pizza mnie nie zachwyciła, a makaronu nie byłam w stanie przełknąć. Ale drugiego dnia trafiliśmy do super knajpy, gdzie dostałam rewelacyjny krem z dyni i topinambura – pycha !!
Nazywa się II Coccio i znajduje się przy kościele w Citá Alta. Bardzo malutkie (ale pięknie zrobione) wnętrze, dania podawane są na papierowych talerzach i jemy plastikowymi sztućcami. A to tylko dlatego, że wszystko przygotowane jest w zamyśle eko. wszystkie potrawy wyglądały bardzo apetycznie, a do tego zdrowo. Warto tam zajrzeć, chociażby na ten krem.
Mniej więcej tak wygląda każdy mój poranek.
Taki widok na zakończenie…
Po więcej zdjęć zapraszam na mojego Instagrama
]]>