Turcji ciąg dalszy… Tym razem pod lupę wzięłam kuchnię turecką, a konkretnie trzy rzeczy, które niesamowicie mi się z nią kojarzą. Jestem ciekawa, czy Wy też, jeśli słyszycie którąś z tych nazw przed oczami macie od razu Turcję ? Nie kebap i jagnięcina, jakby mogło się wydawać, ale coś zupełnie innego. To moje ulubione smaki Turcji !
To wypiekane na stalowej (chyba stalowej) płycie ciasto. Robi się z niego bardzo cienkie placki, coś w stylu naszych naleśników, wypełnia nadzieniem i smaży na chrupiąco. Do wyboru zazwyczaj mamy ser, ziemniaki, szpinak i czekoladę – jeszcze nie spotkałam się z inną opcją nadzienia. Pierwszy raz spróbowałam ich kilka lat temu, wtedy w wersji na słodko i pokochałam ! Od tej pory za każdym razem, kiedy jestem w Turcji szukałam tych placków.
To smak, który niesamowicie kojarzy mi się z tym miejscem. Być może dlatego, że nie spotkałam ich nigdzie indziej ? Nie mają nic wspólnego ze zdrowym odżywieniem (jak zresztą wszystko w tym wpisie). Gluten, oczyszczona mąka, tłuszcz… I szczerze współczuje wszystkim, którzy nie mogą ich zjeść, bo jeśli nie chcą z własnej woli albo z powodu zasad „nie jem glutenu, bo nie” (choć na co dzień też staram się go nie jeść) to zwariowali. Musicie ich spróbować, bo są na prawdę rewelacyjne ! Osobiście najbardziej lubię te ze szpinakiem… 🙂
W tym roku byłam w Turcji już czwarty raz i dopiero teraz jej spróbowałam, sama nie wiem dlaczego. Choć muszę przyznać, że nie skradła mojego podniebienia. Osoby lubiące słodycze będą prawdopodobnie zachwycone, ale dla mnie zdecydowanie za słodka. Nie wiem czy to kwestia odzwyczajania się od słodkiego smaku czy na prawdę jest nie do zjedzenia… Do tego stopnia, że po jednym gryzie miałam już dość ! Baklava to połączenie ciasta filo (inaczej nazywane jest ciastem listkowym) miodu i orzechów włoskich, które czasem zastępowane są migdałami.
Na internecie znalazłam mnóstwo przepisów na baklavę i myślę, że bez problemu można ją przygotować samodzielnie w domu. Nie wiem czy będzie smakowała, jak ta Turecka (pewnie mają jakieś swoje specjalne triki…), ale warto spróbować.
Lody tureckie to coś, na co zawsze czekam przed każdym wyjazdem do Turcji. Większość osób pewnie powie, że smakują normalnie, ale ja nigdzie jeszcze takich nie spotkałam – co nie oznacza, że u nas nie można zjeść równie dobrych, a nawet o niebo lepszych ! Mówię na nie „lody z kija” i jeśli traficie na fajnego Turka to zanim dostaniecie swojego loda to minie jakieś 10 minut, bo musi zrobić swój pokaz. Żałuję, że w tym roku nie miałam takiej okazji, bo chętnie zrobiłabym parę zdjęć i pokazałabym, jakie „szoł” potrafią robić z tym kijem 🙂
Są mega słodkie (chyba tak, jak wszystkie Tureckie słodycze) i ciągną się, jak guma. Ale Przy tym są mega, mega smaczne ! Jeśli będziecie tutaj to szukajcie takich w metalowych, zamkniętych pojemnikach, a nie w standardowych pudełkach nakładane na gałki. Poza tym, są one dostępne zazwyczaj tylko w 2 lub 3 smakach. Ja spotkałam się z czekoladą, wanilią i śmietanką.
Być może byliście w Turcji i jedliście coś jeszcze, o czym nie wspominałam ? Jakieś ciekawe dania, desery, napoje… Dajcie znać 🙂 No i koniecznie spróbujcie tych trzech specjałów, o których wspomniałam, jak tylko będziecie mieli taką możliwość !
Turcja ciekawy kraj 😉