SRI LANKA NA WŁASNĄ RĘKĘ – KROK PO KROKU

Na początek najważniejsza rzecz, o którą pytało mnie już kilka osób – na Sri Lance byliśmy na własną rękę. Sami kupiliśmy bilety, organizowaliśmy wszystkie przejazdy, noclegi i nie mieliśmy zapewnionego wyżywienia. Dla mnie to rewelacyjna opcja, przynajmniej na pierwszy wyjazd. Zwiedziliśmy duży kawał wyspy, jedliśmy tamtejsze potrawy i przy okazji, bardzo dużo zaoszczędziliśmy. Choć nie ukrywam, że przed wylotem trochę się stresowałam, jak to będzie i czy odnajdziemy się na tym końcu Świata. Było cudownie !!

Bilety lotnicze to ta najdroższa sprawa z całego wyjazdu. Można się napalić i kupić w kosmicznych cenach albo upolować fajną okazję. My bilety kupiliśmy kilka miesięcy przed lotem i myśleliśmy, że to rewelacyjna oferta. Jak się później okazało, kolejne oferty były w podobnych cenach. Jeśli chodzi o lot to widziałam już kilka możliwości – lot bezpośredni z Warszawy, lot zza granicy (np. z Niemiec) albo lot z przesiadką i my takim właśnie lecieliśmy. Najpierw z Warszawy do Kijowa 1,5 godziny, a później z Kijowa do Negombo 9 godzin.

Na tak długiej trasie mieliśmy zapewnione 2 posiłki w samolocie – pierwszy był na ciepło i widzicie go na powyższym zdjęciu, a drugim była po prostu bułka. Do wyboru były dwie możliwości (ryba i kurczak, a w kanapce mozzarella i kurczak). 

Jeśli już zdecydujecie się na taki wyjazd to warto śledzić różne strony kilka miesięcy wcześniej. Polecam obserwować przede wszystkim, fly4free i SkyScanner. Na pewno trudniej jest zorganizować takie wakacje, jeśli macie pół roku wcześniej ustalony urlop w konkretnym terminie – wtedy zawsze ciężko jest znaleźć tanie bilety akurat w tym konkretnym dniu. Ale jeśli możecie polecieć w dowolnym momencie to najlepiej śledzić oferty i nie kupować pierwszej lepszej. Jeśli ta zniknie to za chwile pojawi się kolejna. Tym bardziej, że ostatnio Sri Lanki jest całkiem sporo w sieci.

Bilety w obie stronę kosztowały 1550zl od osoby.

Noclegi to ten element, na którym można dużo zaoszczędzić albo popłynąć. Można wynająć pokój u tubylców za grosze albo pokój w hotelu za kilka stówek. A prawda jest taka, że w tym pokoju spędza się tylko noc. No chyba, że macie w planach tylko leżakowanie przy basenie – jeśli tak to ten wpis raczej wam się w ogóle nie przyda.

Wszystkie noclegi rezerwowaliśmy na booking.com. W tym terminie jest bardzo dużo ofert i wcale nie trzeba się wcześniej spinać o nocleg (a tego obawiałam się chyba najbardziej). Wszystko załatwialiśmy dzień wcześniej albo nawet tego samego dnia – jedliśmy śniadanie i szukaliśmy jakiegoś mieszkania. Jedynym minusem takiej rezerwacji jest fakt, że trzeba zapłacić gotówką podczas zameldowania. Nie ma możliwości opłaty przez booking w złotówkach czy dolarach. Poza tym, większość tamtejszych może przyjmować tylko ich walutę. Drugą opcją jest airbnb i tam można już opłacić nocleg przez internet, ale nie korzystaliśmy z tego portalu.

Bardzo wiele zależy od miejscowości i lokalizacji. Im bardziej turystyczna miejscowość, tym (prawie zawsze) wyższe ceny noclegów. Ale tak, jak wspominałam na początku – prawie wszędzie można się przespać za parę złotych. Jeśli dobrze pamiętam, najtańszy nocleg jaki znaleźliśmy to 15zł za noc od osoby, a było bardzo przyjemnie. Taniocha, co nie ? W sumie za noclegi wydaliśmy ok. 300zł od osoby. Ale trzeba przyznać, że nie szukaliśmy tam luksusów i celem noclegów było po prostu przespanie się. Wracaliśmy wieczorem, wstawaliśmy wcześnie rano i jechaliśmy dalej.

Jeśli tylko jest taka możliwość to warto wykupić nocleg od razu ze śniadaniem.

Na Sri lance są 3 główne możliwości transportu – tuk tuk, autobus i pociąg. No i jeszcze Uber, ale tylko w większych miastach. Wylądowaliśmy w Negombo i tam „zawołaliśmy” Ubera, który wcale nie był drogi, bo około 10zł. W tej miejscowości tylko spaliśmy, a następnego dnia pojechaliśmy już dalej – do Kandy. Praktycznie cały czas (pomiędzy kolejnymi miejscowościami) jeździliśmy miejscowymi autobusami (koszt biletu zależy od dystansu – od 1,5 do 3zł za 2 osoby). Jedynie trasę Kandy – Elle pokonaliśmy pociągiem i to jest atrakcja, którą trzeba zaliczyć !

W każdym mieście najlepiej poruszać się pieszo. A jeśli gdzieś jest za daleko to tuk tukiem, ale uważajcie na cwanych kierowców ! Doskonale wiedzą, że na turystach można zarobić i czasem podają kwotę z kosmosu, szczególnie w Górach. Warto zapytać kogoś (np. w barze), jaka jest dobra cena za tuk tuka na określonej trasie i negocjować z kierowcą. Jeśli uznacie, że cena jest za wysoka to powiedzcie, że pójdziecie do innego kierowcy, a ten lada chwila zdecyduje się na Waszą propozycję.

Na Instagramie padło pytanie czy opłaca się samodzielnie gotować. Tam nie ma w ogóle takiej możliwości ! Przede wszystkim dlatego, że na Sri Lance nie ma żadnych marketów i większych sklepów. No dobra, gdzieniegdzie są, ale w żadnym z nich nie ma cen i przy kasie mogą wam wyjść oczy ze zdziwienia. To kolejne miejsce, w którym lubią zarobić na turystach. Wyobraźcie sobie, że za chleb i 2 puszki coca coli zapłaciliśmy ok. 16zł – to na prawdę dużo, jak na tamte warunki ! Poza tym, wynajmując jakiś pokój nie ma dostępu do kuchni. Można co najwyżej wykupić sobie śniadanie. Jeśli dobrze traficie to śniadanie może okazać się całkiem smaczne. My mieliśmy taki nocleg 3 razy i zazwyczaj dostawaliśmy owoce, tosty, omleta i coś ciepłego do picia.

Sri Lanka jest na tyle tania, że bez problemu można jeść każdy posiłek na mieście. Oczywiście, jak ze wszystkim, są miejsca tańsze i droższe. I ponownie – wiele zależy od miejscowości i lokalizacji. Jeśli chodzi o jedzenie to nie ma nigdzie zbyt dużego wyboru. My szerokim łukiem omijaliśmy wszystkie miejsca, w których była dostępna pizza, burgery, makarony i inne tego typu wynalazki. Chodziliśmy tylko do knajp z kuchnią lankijską. Praktycznie wszędzie znajdziecie ryż (z warzywami, mięsem, rybą), curry (ryż z różnymi dodatkami w sosie curry), noodle (taki makaron, jak w zupkach chińskich, również z różnymi dodatkami) i naleśniki na słono i słono – tzw. roti. Poza tym, woda, świeże soki i ciepłe napoje. Mało gdzie można dostać jakikolwiek alkohol !

Praktycznie we wszystkich knajpach jest oddzielna karta dla turystów (spotkaliśmy nawet miejsce, gdzie były specjalne stoliki zarezerwowane tylko dla turystów). Jak się pewnie domyślacie, ceny też są specjalne. Ale na szczęście, nadal jest bardzo tanio. Zazwyczaj, za 2 duże dania i napoje płaciliśmy ok. 20zł. Czasem porcje były tak duże, że nie byliśmy w stanie ich zjeść.

Można tam zjeść w miarę zdrowo, ale przy okazji znienawidzić ryż do końca życia. Przez pierwsze kilka dni, praktycznie codziennie jedliśmy (na jeden lub 2 posiłki) rice & curry z warzywami. Później już zaczęliśmy próbować nowych rzeczy – naleśniki, zupy, makaron. Po dwóch tygodniach takiego jedzenia nie miałam ochoty nawet patrzeć na ich menu… Osoba, która musi trzymać się konkretnych założeń diety nie mogłaby tam lecieć.

Za jedzenie wydaliśmy ok. 450zł od osoby. A nie głodowaliśmy

Łączny koszt takiego wyjazdu to niecałe 3000zł. Patrząc na oferty biur podróży to bardzo mało ! Bardzo dużo zwiedziliśmy i spróbowaliśmy każdego możliwego tam dania. Każdego dnia musiałam też wypić kokosa, bo jakby inaczej ! W te koszta wliczyłam już ubezpieczenie (75zł) i wizę (130zł). Do tego trzeba doliczyć jeszcze szczepienia, ale to już zależne jest od tego, na co się zdecydujecie.

Chciałabym jeszcze przygotować wpis o 2-tygodniowym planie podróży (trasa od pierwszego do ostatniego dnia, miejsca warte odwiedzenia, ceny biletów, cenne wskazówki przy każdym z punktów, itp) oraz o tamtejszej kuchni i mojej diecie podczas tych 2 tygodni (co i gdzie warto zjeść, na co uważać, jakie są ceny, itp). Co Wy na to ? O czym jeszcze chcielibyście poczytać ?

About The Author: Roksana

Studentka dietetyki, z zamiłowaniem do blogowania, fotografii i mody. Uwielbia podróże. Kiedyś poleci do NY i przebiegnie wzdłuż rzeki Hudson - jedno z wielu marzeń. Wszystko co robi, robi na 200%, wkładając w to całe serducho. Mam nadzieję, że to zauważycie :)

Comments

eight − four =

  • Reply Hubert

    Zazdroszczę! Piękne wspomnienia 😉

  • Reply Ewelina

    Super wpis! Bardzo fajnie, że podaje Pani konkretne ceny, na innych blogach niestety trudno o takie o formacje, a z pewnością są przydatne 🙂

  • Reply Wenkle

    MORELAS Z EKIPĄ JEST TERAZ NA SIR LANCE , PEWNIE CZYTAJĄ TEGO BLOGA

  • Reply Anna

    Cześć😊
    Bardzo się ucieszyłam jak znalazłam Twój opis 2 tyg na Sri lance. Mam już bilet miałam,lecieć z grupą zorganizowana ale niestety nie udało się i postanowiłam polecieć na własną rękę ja i mój syn 10 lat w terminie styczeń 2020.
    Mam kilka pytań będę Ci ogromnie wdzięczna za odp.
    Pierwsze dla mnie najważniejsze czy ja jako sama-kobietka z małym dzieckiem mogę czuć się tam bezpiecznie?
    Mamy wszystkie szczepienia wszystkie jakie są wymagane i zalecane czy Twoim zdaniem musimy się czegoś obawiać? W sensie jedzenia kontaktów np z tymi malpkami?
    I … czy tam naprawdę na plaży trzeba uważać na piaskowe robaki (pasożyty które wchodzą pod skórę)??? Tak mi powiedział lekarz medycyny podróży że są wszędzie i nie mogę kłaść się ma piasku ani chodzić na boso…
    Poza tym jak się ma sprawa jeśli chodzi o komary – są, nie ma …? Nam powiedział że mamy się uzbroić w długie bawełniane najlepiej biała rękawy A ja na zdjęciach widzę że Ty całkiem kuso jesteś ubrana.

    Z gory dziękuję za odpowiedź.

    Pozdrwiam serdecznie
    Ania 😘😘😘

    • Reply Roksana

      Sri Lanka jest raczej bezpieczna. Nas nie spotkała żadna przykra przygoda 🙂 Poza strasznym chaosem i okropnym ruchem na drogach jest w porządku 🙂 Uważajcie przechodząc przez jezdnie, bo tam nikt nie zwraca uwagi na pieszych!
      Małpy lubią być wredne, więc warto na nie uważać. Często kradną (wyrywają nawet plecaki z ręki) i lubią ugryźć, jak im się coś nie spodoba. Sama miałam tę „przyjemność”, haha, ale skończyło się tylko na niewielkim zaczerwienieniu 🙂 Jeśli chodzi o komary to rzeczywiście są i gryzą. My się nie szczepiliśmy na dengę. Zresztą wydaje mi się, że nawet takiego szczepienia teraz nie ma. Korzystaliśmy jedynie z preparatów przeciw komarom i nawet dawało to radę. Ani razu nie założyłam bluzki z długim rękawem czy spodni.
      A jeśli chodzi o te robaki, to pierwsze słyszę i chyba ktoś tutaj konkretnie przesadza. Ja tam praktycznie non stop chodziłam na bosaka. Na mieszkaniach, na plaży, po ulicy!

      Gdybyś miała jeszcze jakieś pytania, to jestem do dyspozycji. Udanej podróży, Sri Lanka jest cudowna!! 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

7 + 5 =