JAK SCHUDNĄĆ BEZ LICZENIA KALORII

Temat, który jest na czasie teraz, będzie za kilka miesięcy i za kilka lat pewnie też. A przynajmniej do czasu, kiedy będzie trwała „moda na bycie fit”. Jest mnóstwo osób, które liczą kalorie i makroskładniki, a ja jestem jedną z nich. Na razie kompletnie mi to nie przeszkadza, choć na pewno nie będzie tak zawsze. Poza tym, czuwam też nad dietami innymi osób i one nic nie liczą, ale ja robię to za nie 🙂 Są też osoby, które nie mogą sobie pozwolić na dietetyka, a same nie chcą być nierozłączna z wagą kuchenkową, a mimo to, chciałyby zrzuć parę kilogramów. Mam dla Was kilka sposobów na to, jak taki proces można przyspieszyć i ułatwić jednocześnie.

Może od razu zaznaczę, że post kieruję do osób, które chcą zrzucić kilka nadprogramowych kilogramów. Do tej pory jadły dużo lub o wiele za dużo… Te sposoby nie sprawdzą się u osób, które mają za sobą jakieś chore diety, głodówki, a nadwaga jest efektem jojo – to zdecydowanie bardziej skomplikowany i dłuższy proces.

To taki mały myk, żeby oszukać mózg ! Nie zmniejszaj swoich porcji (choć, jeśli pakujesz dużo na swój talerz to one automatycznie będą musiały się zmniejszyć), a zmień tylko talerze i miseczki, z których jesz na mniejsze. Taka sama ilość jedzenia będzie się wydawała większa na mniejszym naczyniu. Na pewno znasz powiedzenie, że jemy też oczami. To nie tylko kwestia ładnie wyglądającego posiłku, ale też jego porcji. Mózg zarejestruje to, że talerz jest wypchany po brzegi i mimo że, tego jedzenia jest zwykle trochę mniej to poczujesz się syta. Spróbuj, to na prawdę działa !

Spójrzcie na te dwa zdjęcia. To identyczna porcja na dwóch różnych talerzach. Nie wiem, jak Wy, ale ja lubię jeść i lubię mieć pełny talerz. Nasz mózg też to lubi, dlatego po zjedzeniu z mniejszego talerza czujemy się bardziej syci, mimo że, to taka sama porcja. 

Nieustannie powtarzam Wam, że warto po przebudzeniu wypić szklankę wody z sokiem z cytryny lub łyżeczką octu jabłkowego. Rozbudzenie organizmu, zakwaszenie żołądka i jeszcze kilka pozytywnych aspektów. Ale taka szklanka wody świetnie też się sprawdzi przed posiłkiem, bo częściowo wypełni żołądek. Jeśli macie problem z pochłanianiem ogromnych ilości jedzenia to taki patent powinien świetnie się sprawdzić. Musicie jeszcze wiedzieć, że zimna woda pobudza apetyt, a ciepła go hamuje.

Na to, czy czujemy się syci mają wpływ nie tylko hormony, ale też mózg. Nie raz powtarzałam Wam o tym, że np. potrzebujemy 3 tygodni, aby wyrobić w sobie nawyk. Konkretniej, tyle potrzebuje nasz mózg, aby zrozumiał, że dana czynność jest czymś normalnym i trzeba ją wykonywać codziennie. Podobnie jest z jedzeniem. Jesz obiad, kończysz i masz ochotę na więcej, prawda ? Albo sięgasz po dokładkę albo idziesz w kierunku szafki ze słodyczami. Zjedz obiad i daj sobie 15 minut luzu. Jeśli po tym czasie stwierdzisz, że nadal jesteś głodna to weź dokładkę, ale jestem prawie pewna, że tak nie będzie. To dojadanie to tylko i wyłącznie nasze łakomstwo i złe przyzwyczajenia.

Ten punkt na pewno wydaje Wam się banalny i oczywisty, ale tak z ręką na sercu – jak wyglądają Wasze talerze ? Co jest ich podstawą i ile jest na nim warzyw ? Gdybyśmy prześledzili talerz osoby szczupłej i osoby z nadwagą, różnica byłaby widoczna na pierwszy rzut oka. U tej pierwszej większość stanowi białko i warzywa, a węglowodany to dodatek. W przypadku osób otyłych, podstawą są zawsze węglowodany, później jakieś tłuste mięso i na końcu skrawek warzywa, o ile w ogóle tam jest. Zmieńcie schemat posiłków !

Mix sałat i puree z kalafiora, jako podstawa dania. Kolejnym elementem jest łosoś wędzony i na końcu ryż brązowy. Przepis na to danie znajdziesz tutaj. 

Komponując talerz, najpierw ułóż na nim warzywa – najlepiej te świeże. Później źródło białka (mięso, ryby, jaja), a na końcu jakiś dodatek węglowodany. Przy okazji, warzywa powinny stanowić połowę porcji. Zaraz ktoś mi powie, że warzywa to też węglowodany, a ja Wam powiem – nie zwracajcie na to uwagi ! Warzywa to przede wszystkim, woda, witaminy i błonnik, który syci. Mimo że, na talerzu będzie mniej mięsa i ryżu to poczujesz się syta, bo błonnik zrobi swoje.

Mam na myśli nic innego, jak to, żeby wybierać produkty, które w 100g mają mniej kalorii. Bardzo dobrym przykładem takich produktów węglowodanowych jest ryż i ziemniaki. 100g ryżu to 350 kalorii i 80g węglowodanów, a 100g ziemniaków to tylko 60g kalorii i 13g węglowodanów. Dlatego, jeśli wybierzecie te przykładowe ziemniaki to możecie ich zjeść zdecydowanie więcej, a i tak przyjmiecie mniej kalorii. Czasem wystarczą na prawdę drobne zmiany i minimum obeznania, żeby zrzucić tu i ówdzie na prawdę niewielkim wysiłkiem.

Kiedyś czytałam na ten temat pewne badania (niestety nie udało mi się ich teraz znaleźć…). Były dwie grupy ludzi – osoby otyłe i osoby szczupłe. Podczas serwowania posiłków zaobserwowano, że osoby otyłe przeżuwają kęs 10-15 razy, a osoby szczupłe 30-40 razy. Kiedy wprowadzono drobne zmiany i osobom otyłym kazano przeżuwać większą ilość razy, ich waga na przestrzeni kilku tygodnia spadła o kilka kilogramów. To o czymś świadczy !

Ale biorąc to na chłopski rozum. Trawienie pokarmu rozpoczyna się już w ustach. Im więcej razy coś pogryziecie, tym więcej śliny się wydzieli, a w ślinie jest enzym trawienny ptialina. Poza tym, bardziej rozdrobniony pokarm jest łatwiej trawiony w żołądku. I jeszcze jedna sprawa – im dłużej będziecie żuć, tym więcej Wam to zajmie czasu. Jeśli macie na posiłek np. 15 minut w pracy to w tym czasie zjecie po prostu mniej, nie ma innej możliwości.

——

Te drobne triki sprawią, że po prostu zjecie mniej, a prawdopodobnie nawet tego nie zauważycie. Okej, pierwszy tydzień może być ciężki, ale tylko dlatego, że macie inne przyzwyczajenia. Później pójdzie z górki !

Słuchajcie, na prawdę nie trzeba liczyć kalorii, żeby schudnąć. Choć prawda jest taka, że nie każdemu się to udaje, niestety. Jeśli masz silną wolę to wszystko jest w porządku. Problem pojawia się w momencie, kiedy masz zakorzenione od dawna złe nawyki, a przy okazji bardzo słabą wolę i ciastka wygrywają z chęcią zrzucenia kilku kilogramów. Wtedy zdecydowanie lepszym rozwiązaniem jest dopasowana dieta, przynajmniej na jakiś czas. Niemniej jednak, zawsze warto spróbować !

About The Author: Roksana

Studentka dietetyki, z zamiłowaniem do blogowania, fotografii i mody. Uwielbia podróże. Kiedyś poleci do NY i przebiegnie wzdłuż rzeki Hudson - jedno z wielu marzeń. Wszystko co robi, robi na 200%, wkładając w to całe serducho. Mam nadzieję, że to zauważycie :)

Comments

1 + 7 =

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

14 − one =